Bezczelność i chciwość wnuczkowej mafii rośnie z roku na rok. - W pierwszym kwartale 2016 roku było 631 stwierdzonych oszustw metodą "na wnuczka" i "na policjanta". To o 76 więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku - mówi nam komisarz Andrzej Browarek z Komendy Głównej Policji. Czyli z roku na rok przybywa oszukanych osób, a zyski bossów wnuczkowej mafii są coraz większe.
Bo wszystkie pieniądze rabowane emerytom trafiają do elitarnego grona przywódców. Wspomniana tancerka go-go była tylko tzw. odbierakiem. Zgłosiła się na pocztę we Władysławowie, gdzie odebrała 22 tysiące wysłane przekazem przez Lidię Kalitę (72 l.), emerytkę z Podkarpacia. Jej zysk z całej operacji wyniósł 300 złotych, reszta poszła wyżej.
- Nie wiedziałam, skąd te pieniądze, miałam je tylko wybrać i przekazać - zeznała policjantom tancerka. Teraz ma prokuratorskie zarzuty i może trafić do więzienia na 8 lat.
Niestety, to właśnie takie "odbieraki" - jak nazywa się ich w slangu wnuczkowej mafii - stanowią większość łapanych przez policję członków przestępczej organizacji. Na wolności cały czas przebywa większość bossów, w tym twórca metody na wnuczka - Arkadiusz Ł. (48 l.) ps. Hoss z Warszawy.
ZOBACZ: Tak się kręci lewe papierosy. Fabryka pod Pruszkowem