W krótkim czasie bankier ukradła ż 2 miliony zł. Najpierw zakładał ludziom lokaty, potem je likwidował, a pieniądze wpłacał na swoje konto. Tak dużego ubytku bank jednak nie mógł nie zauważyć. Szefowie Macieja P. zaczęli go podejrzewać. Donieśli o wszystkim policji.
Funkcjonariusze rozpoczęli śledztwo. - Mężczyzna wpadł na gorącym uczynku, kiedy próbował zerwać kolejną lokatę - powiedział mł. insp. Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. Maciejowi P. grozi 10 lat więzieni.