Nieostrożność kierowcy autobusu przypłaciła życiem niewinna pasażerka samochodu. Ułamki sekund wystarczyły, by w fatalnych warunkach drogowych, na oblodzonej i zaśnieżonej jezdni rozegrał się dramat.
Tragedia wydarzyła się wczesnym rankiem na ul. Kościelnej w Tarnowskich Górach. Kierowca forda focusa nie dostosował prędkości do zimowych warunków, wpadł w poślizg, zjechał na pobocze i uderzył w zaspę śniegu. Zderzenie z pojazdem nie uniknął jadący za nim opel. Na śliskiej nawierzchni najpierw wbił się w forda, a potem roztrzaskał o ogrodzenie jednej z posesji.
Przeczytaj koniecznie: Wypadek w Żulicach: Kierowca zabił matkę i jej 7-letniego syna
W karambolu nikt nie zginął, ale lekko ranna została pasażerka forda. Kierowca wyciągnął 46-latkę z auta, posadził na poboczu drogi na śniegu. Gdy czekała na przyjazd karetki pogotowia na ulicy pojawił się autobus miejski nr 112. Kierowca próbował uniknąć nieszczęścia, ale nie zdążył wyhamować na ośnieżonej jezdni. Stracił panowanie na pojazdem, odbił na pobocze i najechał na poszkodowaną. Kobieta zginął na miejscu, przygnieciona pod autobusem. Trzeba było ściągnąć dźwig, by dostać się do zwłok biedaczki.