Do tej bardzo osobistej rozmowy doszło zaledwie kilka dni po smoleńskiej katastrofie, w której pani Marta straciła oboje rodziców. Bronisław Komorowski jako ówczesny marszałek Sejmu pełnił obowiązki głowy państwa. Chciał osobiście złożyć Marcie Kaczyńskiej kondolencje i zaoferować jej wsparcie w tych trudnych dniach. Choć od ich rozmowy upłynął już rok, współpracownicy Komorowskiego dalej nie chcą ujawniać szczegółów spotkania. Nam jednak udało się ustalić jego przebieg.
Z dala od kamer
Bronisław Komorowski nie chciał w tych trudnych dniach narażać Marty Kaczyńskiej na dodatkowe stresy. Dlatego zrezygnowano ze spotkania w miejscu publicznym.
Patrz też: Marta Kaczyńska: Chaos informacyjny WZBUDZIŁ WE MNIE NAJGORSZE OBAWY - wspomnienie córki śp. Prezydenta RP
Na szczęście rodziny Komorowskich i Kaczyńskich mają wspólnych znajomych, którzy użyczyli swój prywatny dom na warszawskim Mokotowie. Tam właśnie w kwietniu 2010 roku ówczesny marszałek spotkał się z panią Martą.
- Prezydent złożył oczywiście kondolencje i zaproponował wszelką potrzebną pomoc w tych trudnych chwilach - mówi nam osoba, która organizowała spotkanie.
Krzywdzące pytanie
Prezydent był przeciwny, by w ogóle cokolwiek mówić o tym spotkaniu. Miało ono bardzo osobisty charakter. Sprawę poruszył jednak ostatnio na naszych łamach prawicowy dziennikarz Jan Pospieszalski (56 l.). W wywiadzie dla "SE" zadał pytanie, dlaczego do dzisiaj prezydent nie złożył kondolencji Marcie Kaczyńskiej.
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że pytanie Jana Pospieszalskiego postawione w wywiadzie jest bardzo krzywdzące dla pana prezydenta. Może warto by było, zanim wypowie się tak ostre słowa, zapytać u źródła, jak było naprawdę - mówi nam Joanna Trzaska-Wieczorek, rzeczniczka prasowa prezydenta.