Tzw. Marsz Szmat, który przeszedł ulicami Warszawy, miał zwrócić uwagę na problem traktowania kobiet jako obiektów seksualnych. Skąpo ubrane kobiety niosły transparenty: "Ubrałam się jak szmata? Myślisz jak gwałciciel!", "Ochoty na seks nie wyrażam strojem", "To ubranie, nie zaproszenie", "Jestem istotą seksualną, nie obiektem seksualnym". Chodziło o walkę z powszechnym, niestety, przekonaniem, że kobiety są gwałcone, bo same to prowokują swoim zachowaniem czy wyzywającym strojem.
>>> Teść Katarzyny W.: PŁAKAŁEM, gdy zobaczyłem CIAŁO MADZI
Ale idea nie przekonała posłanki Pawłowicz. Według niej demonstrantami powinna zająć się policja. - Faceci poprzebierani za baby, towarzycho krzyczące nie wiadomo co. To coś okropnego, to są szmaty - grzmiała Pawłowicz w TVN24.
Słowa Pawłowicz natychmiast wywołały oburzenie. Zareagowała na nie nawet marszałek Sejmu Ewa Kopacz (57 l.), która stanowczo skrytykowała język, jakiego użyła posłanka PiS. - Jednak w tym przypadku nie jest to wyłącznie sprawa języka, mnie przeraża coś innego, mianowicie brak wrażliwości na sam problem i brak solidarności z kobietami, płynący z ust polityka kobiety. Mnie to zdumiewa - powiedziała marszałek Sejmu.