Uroczystość przebiegała według mundurowego ceremoniału, uczestniczyli w niej m.in. Marek Działoszyński, komendant główny policji, i Bartosz Sienkiewicz, minister spraw wewnętrznych.
- Żegnamy Pawła, który miał tak dobre wyniki w zatrzymywaniu pijanych kierowców. Paradoksalnie, został zabity przez takiego kierowcę - mówił ks. Dariusz Żarkowski odprawiający mszę w kamieńskiej katedrze.
Świątynia wypełniona była po brzegi. Na trumnach Pawła i Bożeny ułożono po czerwonej róży. Jedna biała różyczka zdobiła trumnę z ciałem Damiana. Wokół nich asysta policjantów z bronią. Żałobną ciszę co jakiś czas przerywał płacz...
Do tej rozpaczy jakby dostroiła się pogoda. Po mszy kondukt w strugach deszczu przemaszerował na cmentarz. Na jego czele orkiestra, dalej kompania honorowa, policjanci niosący czapkę i fotografię zmarłego funkcjonariusza, karawany, rodziny zmarłych.
Zobacz: Pogrzeb ofiar masakry w Kamieniu Pomorskim. Policjant, jego żona i syn żegnani z honorami DUŻO ZDJĘĆ
Podczas opuszczania trumien do ziemi zawyły syreny, a policyjna czapka nieżyjącego Pawła przekazana została jego teściowej.
Paweł, Bożena i ich synek Damian to troje z sześciorga ofiar katastrofy, którą spowodował Mateusz S. Miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie, kiedy wjechał w ośmioosobową grupę przechodniów. Badania potwierdziły też obecność marihuany i amfetaminy.
W wypadku ciężko ranny został też młodszy syn policjanta Hubert (8 l.). Ciągle walczy o życie w szczecińskim szpitalu. Lekarze utrzymują go w śpiączce farmakologicznej. Kiedy się wybudzi, dowie się, że jego rodzice i brat są w jednym wspólnym grobowcu...
Dziś kolejne pogrzeby ofiar pijanego kierowcy.