Jak mówi dr hab. n. med. Tomasz Smiatacz, w przypadku szczepienia przeciw COVID-19 należy pamiętać o dwóch istotnych kwestiach. Bez nich trudno oczekiwać skutecznego działania szczepionki. Mowa o:
- potrzebie podania pacjentowi dwóch dawek preparatu,
- czasie, który musi upłynąć po przyjęciu każdej z nich.
- Szczepionka w jakikolwiek sposób zaczyna nas chronić nie wcześniej niż po dwóch tygodniach od podania pierwszej dawki. To bardzo wyraźnie widać w badaniach szczepionki firmy Pfizer. Przed dniem dwunastym jest zbyt mało czasu, żeby układ odpornościowy mógł zdążyć zareagować i wytworzyć odpowiednie mechanizmy. Co więcej, pełną ochronę po szczepieniu, w rozumieniu 95-procentowej redukcji ryzyka zakażenia, uzyskujemy dopiero tydzień po drugiej dawce - tłumaczy Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
W Polsce odnotowano już przypadki COVID-19 u pacjentów po podaniu szczepionki. Nie jesteśmy bowiem gotowi na starcie z koronawirusem chwilę po przyjęciu preparatu. Jedną z takich sytuacji opisaliśmy w artykule Gdańsk: Zaszczepiona studentka choruje na COVID-19. "Mam pozytywny wynik" [CZYTAJ WIĘCEJ]. Kiedy zatem możemy czuć się bezpiecznie? - Pełne działanie ochronne otrzymujemy tydzień po podaniu drugiej dawki. Docierają do mnie informacje o osobach z otoczenia, u których doszło do zakażenia już po zaszczepieniu. Nie należy więc rozluźniać rygoru, pomimo podania pierwszej dawki. Nie powinniśmy nabierać pozornego poczucia bezpieczeństwa. Nie ma 100-procentowo skutecznej szczepionki. One redukują nam ryzyko zakażenia, ale nie do zera. Nie zapominajmy o tym - dodaje dr hab. n. med. Tomasz Smiatacz.