Drogie leki
Podrożało bardzo wiele niezbędnych dla życia leków. Nie ma np. pomocy dla niemowlaków chorych na fenyloketonurię. Rodzice chorych dzieci zamiast 3,20 zł muszą zapłacić za opakowanie preparatu żywieniowego od 73,92 do 329,88 zł. Miesięczna dopłata to 300-1200 zł. Rodzice nie mogą zrezygnować z preparatów, ponieważ skazaliby dzieci na rozwój choroby.
Płacimy za leczenie
Ponad 20 mld zł rocznie płacą Polacy za leczenie prywatne. Tym samym większość z nas płaci podwójnie. Do obowiązkowych składek ZUS i KRUS (zabierają nam ok. 64 mld zł) dopłacamy abonamenty w prywatnych przychodniach i klinikach, rachunki za badania, prywatne leczenie zębów. Częste też są sytuacje, że kiedy chcemy szybciej dostać się na operację, to najpierw musimy iść na prywatną wizytę do ordynatora oddziału.
Kolejki do lekarzy
Wciąż trzeba czekać kilka miesięcy, jeśli nie kilka lat. Rekordowe kolejki są na operacje, którym poddawani są starsi ludzie - a więc usunięcie zaćmy czy wszczepienie endoprotezy biodra. Według NIK np. w Pomorskiem na wszczepienie endoprotezy są nawet 5-letnie kolejki. Aż jedna piąta pacjentów czeka na wizytę u okulisty, laryngologa czy innego specjalisty ponad trzy miesiące, a ponad 5 proc. - więcej niż pół roku.
0 mld zł długów
Długi szpitali przekraczają już ponad 10 mld zł. Biedę odczuwają pacjenci. Nie mogą np. liczyć na właściwe odżywianie podczas pobytu w szpitalu. Szacuje się, że 30-50 proc. pacjentów jest niedożywionych po kuracji szpitalnej. Fatalne są też warunki sanitarne. Odpadająca farba, tynk i kafelki. Brudne ściany z nalotem pleśni. W takich budynkach mieszczą się np. szpitale psychiatryczne. Aż 84 proc. z kontrolowanych przez inspekcje sanitarne placówek ma instalacje zagrażające pożarem.
Władysław Świętkowski (90 l.) z Wrocławia:
- Lekarz wykrył u mnie nadciśnienie, jednak zarejestrować mogli mnie dopiero w czerwcu. Ale problem z kolejkami i rejestracją do lekarza mają wszyscy.
Jan Sławiński (65 l.), emeryt z Warszawy:
- Powinno być więcej lekarzy, bo teraz jest ich za mało i za wolno obsługują. Powinny być też nowe budynki szpitali i przychodni, bo czasem są to rudery bez ogrzewania.
Łukasz Ligenza (23 l.), student z Warszawy:
- Denerwują mnie problemy związane z rejonizacją i dokumentami. Jeżeli jestem chory i nie przebywam w miejscu zameldowania, to jestem odsyłany z przychodni do przychodni.