Podczas wczorajszej konferencji prasowej szef rządu Donald Tusk zapewniał, że kategorycznie wyklucza możliwość ingerencji Rosjan w zawartość telefonu komórkowego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a także komórek i laptopów pozostałych pasażerów.
Wszystkie urządzenia i rzeczy osobiste ofiar katastrofy pod Smoleńskiem są już w kraju. Następny krok należy teraz do wojskowych śledczych. „Dziennik Gazeta Prawna” ustalił, że eksperci z Naczelnej Prokuratury Wojskowej dokładnie sprawdzą dane zapisane w pamięci telefonu Lecha Kaczyńskiego. Co chcą odkryć?
Przede wszystkim prokuratorzy zamierzają wykluczyć niepokojące doniesienia, że zaraz po tym jak tupolew roztrzaskał się o ziemię nieopodal pasa startowego lotniska Siewiernyj, Rosjanie przechwycili telefon głowy państwa i skopiowali całą jego zawartość. Podobno to samo zrobili z laptopami generałów.
Poza tym badania pomogą ustalić czy telefon prezydenta podczas lotu do Smoleńska logował się do stacji bazowych sieci GSM, w zasięgu których przelatywała maszyna. Czas tego logowania może pomóc doprecyzować czas samej katastrofy.