Platforma Obywatelska i SLD porozumiały się już w sprawie nowej ustawy medialnej. Dogadano nawet najbardziej sporną kwestię: skąd brać pieniądze na telewizję publiczną. Pozostała jeszcze tylko... wymiana kadr z LPR na swoich.
Historię mediów publicznych w III RP z jej dramatycznymi zwrotami akcji wspomina na swoim blogu Janusz Palikot. Zdaniem posła, temat nadaje się w sam raz na serial. Palikot nawet napisał wstępny scenariusz. Tytuł: "T jak TKM".
" (...) w pierwszym odcinku lewica sponiewierana przez Kaczyńskich, w drugim Kaczyńscy zjedzeni przez przystawki, w kolejnym: przystawki zjedzone przez Kaczyńskich we współpracy z lewicą - w ostatniej części lewica połyka Kaczyńskich z przystawkami i wszystko wraca do normy, czyli Kwiatkowskiego z Czarzastym..." - pisze poseł Platformy.
Wszystko w formie groteski, a to ze względu na bohaterów serialu. Kto - według Palikota - trafia do telewizji? "Wyciągani są kandydaci z najodleglejszych szeregów menedżerskiej sprawności – windykatorzy, cukrownicy, specjaliści od wodociągów i bokserzy, których jedyna wiedza o telewizji bierze się z faktu zwycięstwa nad żoną w walce o domowego pilota".
Jednak poseł ma pomysł na telewizję, dość radykalny. "Rozwalić to polityczno-telewizyjne szambo (...) Powołać nową, rozsądnie zorganizowaną, nowoczesną telewizję - albo w ogóle zrezygnować z publicznej tv. Na wzór państw, które publicznych mediów nie mają. I jakoś żyją" - pisze.