Od kilku dni na naszych stronach internetowych można oglądać film zarejestrowany 3 dni przed śmiercią szefa Samoobrony. Andrzej Lepper wyraźnie wskazuje, że jest w niebezpieczeństwie. - Przecież to nie problem dzisiaj, korzystając z tej sztuki wojny... na końcu... wbić nóż w plecy i koniec - stwierdza były wicepremier.
Film, który od nieznajomej osoby podczas pogrzebu Leppera dostał detektyw Krzysztof Rutkowski, pokazaliśmy bratu szefa Samoobrony.
- To może być dowód na to, że mój brat wiedział, że ktoś chce go zniszczyć, ktoś czyha na jego życie - usłyszeliśmy.
- Andrzej mówił, że jest śledzony, że jeżdżą za nim samochody. Przyznam, że wtedy trochę to bagatelizowałem, myślałem, że mu się to tylko wydaje, ale po tym, co zobaczyłem, układa się to w jedną całość - przyznaje Antoni Lepper.
I dopowiada, że taki jak na nagraniu, czyli przestraszony, przejęty, Andrzej Lepper był w ostatnich dniach przed śmiercią.
- Był wyraźnie przygaszony, wręcz smutny i podłamany. Bał się o rodzinę. Dzwonił do mnie z telefonu komórkowego, z numeru, o którego istnieniu wiedzieliśmy tylko my. Ale i tak Andrzej obawiał się, że nasze rozmowy są podsłuchiwane. Dlatego mówił mało, unikał tematów zawodowych. Rozmawialiśmy jak brat z bratem o naszych rodzinnych sprawach, a i tak czułem, że bał się czegoś. Samobójstwa na pewno nie popełnił. W piątek nie żył, a wiem, że na niedzielę był umówiony z członkami Samoobrony w Gryficach. Czy tak postępuje samobójca? Nie. Czekam na kolejną część tego filmu - podsumowuje.
A detektyw Rutkowski zapewnia nas, że będą dalsze części ostatniego nagrania Leppera. To z nich prawdopodobnie poznamy tajemnicę śmierci szefa Samoobrony.