W sobotę Zbyszek usnął po pracy na chwilę, a wtedy do mieszkania w niewielkiej wsi pod Toruniem przyszła jego siostra Ania (17 l.). Dziewczyna poprosiła swoją przyszłą bratową Ewę, by spędziła z nią ostatnią sobotę wakacji. A że Ewa w ciąży czuła się bardzo dobrze - przystała na propozycję wyjścia do dyskoteki. Obie pojechały rowerami do oddalonego od domu o 5 km klubu.
Gdy po kilku godzinach zabawa dobiegła końca, Ania i Ewa wsiadły na swoje rowery i wyruszyły w drogę powrotną. Niestety, daleko nie dojechały...
W tym samym czasie z dyskoteki wyszedł kompletnie pijany Daniel Z. Choć chłopak ledwo trzymał się na nogach, wsiadł do samochodu i wyruszył w swój morderczy rajd. Potworne zrządzenie losu sprawiło, że tą samą drogą do domu wracały młode kobiety. Rozpędzone auto prowadzone przez Daniela Z. w pewnym momencie uderzyło w jadące prawidłowo: Ewę i Anię. Siła uderzenia była ogromna, obie zleciały z rowerów, po czym na wpół żywe upadły na ziemię. Ale widok dwóch młodych cięż-ko rannych i zakrwawionych kobiet nie zrobił na pijaku wrażenia. Daniel Z. wsiadł do swojego wozu, pojechał do lasu i tam podpalił samochód. Sam uciekł, ale już w niedzielę rano policjanci z Inowrocławia go namierzyli. Okazało się, Daniel Z. ma już na swoim koncie wyrok. W lutym tego roku sąd w Inowrocławiu za spowodowanie wypadku skazał go na karę więzienia w zawieszeniu i zabrał mu prawo jazdy na 7 lat.
- Straciliśmy dziecko, na które tak bardzo czekaliśmy. Ewunia miała już taki ładny brzuszek, uwielbiałem się do niego przytulać. A teraz nie wiadomo, czy przeżyje... Ma pękniętą wątrobę i śledzionę - płacze Zbigniew Sobierajski. Na szczęście stan siostry pana Zbyszka, Ani, jest lepszy i jej życiu nic nie grozi.
Pijanemu mordercy prokurator postawił zarzuty. Grozi mu do dwunastu lat więzienia.