- Przez tego pijaka to będą pierwsze święta bez mojego męża i mojej mamy - wyznaje pani Marianna przez łzy.
Dom Marianny Piekarskiej zamiast przedświątecznej radości wypełnia żal i pustka. Kobieta nie może sobie wyobrazić tego, że po raz pierwszy przy wigilijnym stole zabraknie jej ukochanego męża, Marcina (†31 l.) oraz jej mamy, Władysławy Przekop (†65 l.). - Nie mogę uwierzyć, że już nigdy nie będzie ich z nami - rozpacza wdowa, głaszcząc po główce maleńką Kingę. - Tatuś! Babcia! - mówi dwulatka, patrząc na zdjęcia swoich zmarłych tragicznie bliskich. A wszystko przez pijanego kierowcę, który wyruszył w zabójczy rajd swoim samochodem.
Dramat wydarzył się, kiedy Marcin Piekarski pojechał z teściową na badania okulistyczne do Raczek. Nagle na łuku drogi Marcin dostrzegł z przerażeniem pędzącego wprost na nich citroena. Mężczyzna nie miał szansy ucieczki przed rozpędzonym, zajmującym zły pas ruchu samochodem i auta zderzyły się czołowo. Mama pani Marianny zmarła zaraz po przewiezieniu do szpitala. Wydawało się, że jej zięć miał więcej szczęścia, bo jeszcze kilka godzin po zderzeniu był w pełni świadomy. Niestety, następnego dnia na jego mózgu pojawił się wielki obrzęk i mężczyzna zmarł 4 dni później.
Sprawcą wypadku był Tomasz N. (42 l.) z Olecka (woj. podlaskie).
W chwili zatrzymania przez policję miał 1,1 promila alkoholu w organizmie. Jak zeznał przed sądem, pił przez dwa dni, a rano leczył kaca klinem. - Nie chcę tego komentować - mówi pijak, którego sąd skazał zaledwie na 3,5 roku więzienia. - Ta kara jest po prostu śmieszna. Będę walczyła o to, aby dostał 10 lat - zapewnia zrozpaczona Marianna Piekarska, która już złożyła do sądu wniosek w tej sprawie.