Sędzia Mirosław B. w sądownictwie pracował kilkanaście lat. Na co dzień orzekał w Krakowie, ale w pewnym momencie został dyscyplinarnie przeniesiony do Limanowej (około 75 kilometrów od Krakowa). Niestety nie wpłynęło to na poprawę pracy sędziego - nadal spóźniał się z wydawaniem uzasadnień. Niechlubny rekord wyniósł 900 dni. 30 marca Sąd Apelacyjny uznał, że Mirosław B. powinien zostać usunięty z urzędu. 30 września wyrok podtrzymał Sąd Najwyższy. - Permanentne zaleganie z obowiązkami - z pisaniem uzasadnień jest społecznie szkodliwe, rzutuje na całe sądownictwo, ostatnio tak bardzo źle postrzegane przez opinię publiczną - powiedział sędzia Sądu Najwyższego, który wydał wyrok w tej sprawie.
Sędzia Mirosław B. tłumaczył przed sądem, że opóźnienia wynikają z tego, że zmaga się z problemami zdrowotnymi oraz że dużo czasu zajmują mu dojazdy. Powołany biegły uznał jednak, że choroba nie przeszkadza sędziemu w pracy.
Co istotne: sędzia po wydaniu wyroku ma 14 dni na napisanie uzasadnienia. W wyjątkowych okolicznościach ten okres może przedłużyć prezes sądu.