- Co to za państwo?! Dlaczego chcą aresztować tego dobrego człowieka?! - pytają ludzie, którym pomaga Ikonowicz. - Pan Piotr jest dla mnie ostatnią deską ratunku! - mówi nam schorowana rencistka Irena Oyrzanowska (67 l.). Jej historię opisaliśmy wczoraj. Przyszła do Ikonowicza po pomoc, bo grozi jej eksmisja. Rencistka martwi się, że po tym jak Ikonowicz trafi za kraty, zostanie po prostu sama. I wyląduje na bruku!
PRZECZYTAJ: Zwolennicy Ikonowicza: Państwo niszczy dobrych ludzi!
Już 14 października ten działacz ma się stawić w areszcie na warszawskim Grochowie. Wciąż jednak liczy na to, że los się do niego uśmiechnie i ktoś mu pomoże uniknąć więzienia! Tymczasem "Super Express" dotarł do sędziego Roberta Żaka, który skazał Ikonowicza w 2008 r. na sześć miesięcy prac społecznych. Chcieliśmy zapytać go, czym się kierował, jakie miał dowody na rzekome pobicie... Ale sędzia nie był skory do rozmowy. - Pamiętam sprawę Piotra Ikonowicza. Ale proszę kontaktować się z rzecznikiem sądu - rzucił tylko w rozmowie z nami sędzia Żak, który orzeka obecnie w Sądzie Rejonowym w Wołominie.
Piotr Ikonowicz ma do niego wielki żal. - Sędzia Żak od początku sprawy nie miał dobrych intencji. Nie pozwalał np. nagrywać rozprawy. Nie wiem, czy wydany na mnie wyrok był wynikiem zamówienia politycznego, nadgorliwości czy zwykłego błędu. Uważam ten wyrok za wielce krzywdzący i niesprawiedliwy - mówi nam Piotr Ikonowicz.