W ogóle bym się nie mieszał w prywatne sprawy Ziobry, bo bardzo mu współczuję, ale to on mnie z nimi zapoznał - przez gazety i przez telewizję. I w tych sprawach właśnie - prywatnych, ale publicznych - jedna rzecz mi pachnie dosyć brzydko.
Jak to możliwe, że Ziobro tak nagle zaczął lekarzom wierzyć? Przecież jak taki jeden niemiecki kardiochirurg napisał w ekspertyzie, że doktor Mirosław G. na pewno nie zabił pacjenta, to Ziobro w tę ekspertyzę nie wierzył. I publicznie mówił, że prokuratura nie powinna umarzać śledztwa w sprawie domniemanego zabójstwa pacjenta przez doktora G. Więc tamta ekspertyza w sprawie Mirosława G. była dla Ziobry fałszywa. A ta - w sprawie lekarzy, co leczyli jego ojca - jest prawdziwa. I tej ufa. I jak to tak?