Pan Grzegorz G. przeszedł udaną operację przeszczepu twarzy i dwa dni temu opuścił szpital w Gliwicach. Przed wyjazdem do domu nie zapomniał jednak, że życie uratował mu dawca twarzy Sławomir Banach, i podziękował jego matce, Teresie, która wyraziła zgodę na przeszczep. Mężczyzna był wyraźnie wzruszony, gdy mówił, że każdego dnia prosi Boga o łaskę dla swoich dobroczyńców. Obiecywał, że kiedy pozwoli mu na to stan zdrowia, odwiedzi panią Teresę i podziękuje jej osobiście za bohaterską decyzję.
Dzielna kobieta, która po śmierci syna została zupełnie sama w małym domku w Cieciorach na Podlasiu, także chciałaby spotkać się z panem Grzegorzem. Gdy z artykułu w "Super Expressie" dowiedziała się, że mężczyzna wydobrzał na tyle, by wyjść ze szpitala i wrócił do domu, wzruszenie odebrało jej na chwilę głos, a oczy zaszkliły się od łez szczęścia. Długo gładziła dłonią fotografię mężczyzny z twarzą jej syna jedynaka. - Jest tak bardzo podobny do mojego Sławka, tak podobny... Chciałabym go uścisnąć i ucałować tę twarz - wyszeptała łamiącym się z emocji głosem, nie przestając głaskać zdjęcia. - Życzę mu szczęścia. Sławek też by mu tego życzył - dodała, ocierając łzy.