Los nie oszczędzał pani Teresy. W 2007 r. zmarł jej mąż Antoni (+67 l.). Kolejny cios spadł na nią 14 maja tego roku, gdy zginął jej jedyny syn Sławomir (+34 l.). Choć nie była to dla niej łatwa decyzja, kobieta zgodziła się na pobranie narządów syna do przeszczepów, w tym twarzy, którą otrzymał ranny Grzegorz G. (33 l.).
Pani Teresa została zupełnie sama w małym domu we wsi Cieciory na Podlasiu. Jest skromną i dumną kobietą. Za swój czyn nie domaga się honorów ani pieniędzy. Prosi tylko o modlitwę. Niechętnie mówi o tym, że wcześniej to Sławek zarabiał na życie, a teraz musi wystarczyć jej zaledwie 717 zł emerytury z KRUS...
>>> Oddała twarz syna do przeszczepu: Nie mam pieniędzy na grób syna
Jednym z jej marzeń było zamówienie kolorowego zdjęcia syna na nagrobek, ale wciąż brakowało jej na to pieniędzy. Poza tym nie zachowała się żadna barwna fotografia Sławomira - jedyna, jaka pozostała, to czarno-biała odbitka z dowodu osobistego.
Pomocną dłoń do kobiety wyciągnął Tomasz Wilczakiewicz, właściciel firmy "Wilart Fotoceramika" z Radomska, który komputerowo pokolorował zdjęcie i wydrukował je na owalnej ceramice.
Pani Teresa przyjęła podarunek z wielkim wzruszeniem. - Dziękuję, bardzo dziękuję - wyszeptała tylko i długo palcami gładziła barwny portret syna jedynaka. Teraz, gdy będzie odwiedzać wspólny grób syna i męża, zawsze będzie mogła spojrzeć w tę twarz, którą oddała dla ratowania życia.