- Nie miałam pojęcia, że synowa kilka razy była w ciąży - przysięga pani Irena. - Nie rozumiem, jak mogła rodzić dzieci i zakopywać je na podwórku - dodaje.
Jak już pisaliśmy, na posesji Beaty K. policjanci znaleźli sześć worków z kośćmi. Jak udało im się ustalić, w czterech z nich były szczątki niemowląt.
42-latka została aresztowana. Usłyszała zarzut poczwórnego zabójstwa. Jak to się stało, że nikt z rodziny kobiety nie zauważył, że jest ciężarna? Że ani jej mąż, ani dzieci nie zapytały, czemu na przemian przybiera mocno na wadze i chudnie w ciągu jednego dnia?
- Niczego nie podejrzewałam. Syn i synowa nic nie mówili, a ja nie jestem wścibska. Nie zadaję wielu pytań... Gdyby było inaczej, nie pozwoliłabym skrzywdzić dzieci. Wnuki wzięłabym nawet do siebie - twierdzi teściowa dzieciobójczyni. Pani Irena nie wierzy jednak, że jej syn nic nie wiedział o ciążach żony.
Przeczytaj też: Morderstwo noworodków ze Strzeszowa: Teraz płaczesz, zwyrodnialcu!
- Moim zdaniem oni oboje są winni. Mój syn i Beata - stwierdza z przekonaniem.
Teraz myśli już tylko o jednym. Żeby maleństwa wykopane spod domu pochować na cmentarzu w poświęconej ziemi.
- Wtedy dopiero Pan Bóg zabierze je do siebie - ociera łzy dłonią.
Prokuratura w Gryfinie nie wydała jeszcze zgody na przekazanie rodzinie ciał dzieci. - Zrobimy to, jak tylko zakończymy badania. Chce to zrobić jak najszybciej, by rodzina mogła dokonać pochówku - zapewnia Hubert Góźdź, prokurator rejonowy w Gryfinie. Zbigniew Kitlas, burmistrz Trzcińska-Zdroju, deklaruje pomoc przy pochówku, jeśli oczywiście o taką zwróci się do niego rodzina. - Dla nas to też był szok. Pracownicy socjalni byli u tej rodziny wiele razy, bo korzystała ona z naszej pomocy, ale ciąż nikt nie zauważył - przyznaje burmistrz.