Najbliżsi Bartłomieja Waśniewskiego zaczęli podejrzewać, że coś jest nie tak kiedy Katarzyna W. odmówiła badania wariografem. Przed planowanym badaniem była bardzo zdenerwowana, trzęsły się jej ręce, nie była w stanie opanować drżenia całego ciała.
Beata Cieślik w rozmowie z tvn24 wspomina, że po powrocie do domu normalnie już normalnie z nimi rozmawiała, nabrała cukier na łyżeczkę i posłodziła herbatę, żadne z ziarenek nie upadło na stół.
Teściowa Katarzyny W. dziwiła się, że synowa tak łatwo odpuściła i nie przełamała się, by znaleźć Madzię. Po jej reakcji Beata Cieślik wiedziała, że matka Madzi wie gdzie jest jej wnuczka, ale nie przyszło jej na myśl, że wnuczka nie żyje.
Wiadomość o śmierci Madzi była wstrząsem dla rodziny Bartka. Pani Beata rozpłakała się na samo wspomnienie pierwszej rozmowy z synem gdy poznali prawdę. - Mówię, synu powiedz, że nie miałeś z tym nic wspólnego. A on zacisnął zęby i powiedział, a jak myślisz mamo - opowiedziała.
Babcia Madzi nie może zrozumieć dlaczego Kasia nie zadzwoniła do nich, gdy już doszło do tragedii. - Nie poprosiła o pomoc, nie powiedziała, co się stało. Jak mogła tak porzucić ciało Madzi? - wciąż pyta Beata Cieślik.
Kobieta próbowała jakoś szukać wytłumaczenia w zachowaniu synowej. - Kasia kocha Bartka miłością zaborczą, jest zazdrosna nawet o siostry - dodała.