- Nie mam dyplomu z ekonomii - usprawiedliwia się cichutko. Więc co? Może członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, gdyby zaproponował mu to Bronisław Komorowski pełniący obowiązki prezydenta. - Oczywiście społecznie. Ale się nie uchylę - przebiera nóżkami Marcinkiewicz. Bo to zaspokoiłoby jego miłość własną. A szmal mógłby robić w Londynie - śmiał się szwagier.
Ale nie sądzę, by Komorowski złożył taką propozycję panu "Yes, yes, yes". Bo się Kazio nie umiał zachować. I w tym samym wywiadzie nie przyznał, a miał szansę, że Komorowski to osobowość charyzmatyczna, jak Jarosław Kaczyński. A to ból dla jego dzisiejszych przyjaciół z PO. Całe szczęście, że zdołał mąż Isabel dodać, iż Tusk jest też charyzmatyczny. I może kiedyś dopieszczony w taki sposób premier zadzwoni do Marcinkiewicza i ten będzie miał szansę odpowiedzieć: Nie uchylę się.
Choć na razie wątpię...