TESTAMENT Andrzeja Łapickiego: Spalcie mnie! Makijaż, peruka, sztuczne oko... NIE DZIĘKUJĘ!dziękuję

2012-07-26 10:40

Andrzej Łapicki (†88 l.) nie żyje. Rodzina, przyjaciele, fani przygotowują się, by godnie pożegnać Mistrza. Tymczasem aktor już w lutym 2010 r. spisał swój testament. Dokładnie opisał to, jak ma wyglądać jego pogrzeb. Chciał też zostać skremowany.

"Teraz w modzie jest tanatopraksja" - Łapicki pisze w swojej książce "Nic się nie stało!" w rozdziale o pogrzebach i zabawnie, jak to miał w zwyczaju, tłumaczy, co to jest: "Makijaż, peruka, nawet sztuczne oko w razie potrzeby. Na miejsce krwi płyn pod ciśnieniem i człowiek wygląda jak żywy. Ja dziękuję".

Łapicki chciał, by jego ciało zostało skremowane i to życzenie będzie spełnione. "Proch (…) mieści się w filiżance" - tłumaczył praktyczność takiego pochówku.

Za wzór pogrzebu uważa ten, który wyprawiono Zbigniewowi Zapasiewiczowi (†75 l.): "Był w tonacji jego najlepszych ról. Zbyszek miał pogrzeb tak konsekwentny jak jego życie".

Pan Andrzej miał wielkie poczucie humoru, z dystansem podchodził do świata, do siebie. Dlatego pozostawił nam testament, taki z przymrużeniem oka, jak mamy się zachować na pogrzebie. Oto jego wskazówki: "Kondolencje - nie składać, telefony mają wyłącznik, więc wyłączać, kwiatki - nie deptać po cudzych kwaterach, żeby położyć swoją wiązankę, strój - wieczorowy (nie przychodzić w T-shirtach nawet w upał), przeżyć godnie" - instruuje nas Łapicki i na koniec dodaje: "I pamiętajmy - lepiej mniej. Nie przesadzać z przemówieniami. Kto był wielki, oceni Sąd Najwyższy, a nie grono halabardników".

Łapicki już został skremowany. Urna z jego prochami spocznie w grobie rodzinnym obok dziadka Antoniego Szerepy-Łapickiego i pierwszej żony artysty Zofii.

Testament

Zdjęcia - nie robić

Kondolencje - nie składać

Telefony - mają wyłącznik, więc wyłączać

Kwiatki - nie deptać po cudzych kwaterach, by położyć swoją wiązankę

Strój - wieczorowy (nie przychodzić w T-shirtach nawet w upał)

Nie lubię łzawych pożegnań muzycznych. Osobiście wybrałbym melodię "When The Saints Go Marching In" w wykonaniu Louisa Armstronga.

I pamiętajmy - lepiej mniej. Nie przesadzać z przemówieniami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają