"Super Express": - Na ekranach polskich kin pojawi się wkrótce hollywoodzka superprodukcja "Opór". Przedstawia ona bohatera, żydowskiego partyzanta Tewjego Bielskiego, który w czasie wojny ocalił 1200 osób. Jednocześnie film ma być dowodem, że Żydzi nie zawsze zachowywali się biernie wobec agresora niemieckiego i że potrafili skutecznie się mu przeciwstawić. Kim był dowódca oddziału?
Wojciech Roszkowski: - Tewje Bielski, dowódca partyzantki żydowskiej na Kresach, poza uratowaniem wielu osób, miał na sumieniu polskie ofiary. Na pewno nie jest to postać bez skazy.
- No właśnie, z filmu widzowie nie dowiedzą się, że oddział Bielskiego, poza tym, że uratował wielu ludzi, jest odpowiedzialny za śmierć ponad stu Polaków zamieszkałych we wsi Naliboki. Na ile scenariusz filmu jest zgodny z prawdą historyczną?
- Z tego, co wiem, historia przedstawiona w filmie jest zgodna z prawdziwymi wydarzeniami, ale tylko do pewnego stopnia. Żydzi ukrywający się i szukający schronienia w koczujących w lasach oddziałach partyzanckich współpracowali z partyzantką sowiecką, której wrogiem było polskie podziemie niepodległościowe. Co więcej, część partyzantów pochodzenia żydowskiego, w ramach partyzantki sowieckiej, brała udział w pacyfikacjach i to, jak wiadomo, dotyczy również oddziałów Bielskiego. Dlatego skala, nazwijmy to akcji ratunkowej w stosunku do Żydów, i jej ocena, nie może abstrahować od ofiar polskich. Przedstawiając tylko jedną stronę medalu dokonuje się fałszowania historii.
- W filmie nie ma mowy o relacjach oddziału Bielskiego z Polakami.
- Muszę zastrzec, że filmu jeszcze nie widziałem. Jeżeli jednak ta kwestia została przemilczana, jest to zdecydowanie jednostronne ujęcie tematu, by nie powiedzieć więcej - nadużycie. Oddziały Bielskiego miały do czynienia z mieszkającymi w okolicy Polakami i niestety, niespecjalnie dobrze zapisały się one w ich pamięci.
- Jak Polacy powinni zareagować na ten film?
- Polska, jako państwo, ma ograniczone możliwości reakcji na prywatne produkcje Hollywoodu. Natomiast polski rząd powinien wreszcie zacząć skutecznie propagować nasz wkład w II wojnę światową. Pytanie, dlaczego Hollywood kręci takie filmy, a my nie jesteśmy w stanie wypromować produkcji niosącej pozytywne przesłanie o historii Polski, by dzięki temu polemizować z obrazami zakłamującymi historię? Dlaczego my nie potrafimy wylansować naszych bohaterów, tak jak w tym filmie lansowany jest Bielski?
- Czy pokazana w tym filmie historia Bielskiego nie wpisuje się w ogólny sposób pokazywania żydowskiej historii przez środowiska amerykańskie, zwłaszcza przez amerykańskich Żydów, wedle których historia Holocaustu zawsze musi być czarno-biała, a postawy Żydów kryształowe? Miał z tym problem także Roman Polański, gdy zaprotestowano przeciwko pokazywaniu w "Pianiście" żydowskich policjantów z getta.
- To prawda. Żydzi amerykańscy za pomocą swoich wpływów i mass mediów, również w Hollywood idealizują swoje losy, swój opór na tle okropności, która ich spotkała. Temu, że Holocaust faktycznie miał miejsce i był rzeczą straszną, prawdziwą tragedią dla tych, których dotyczył, nie da się zaprzeczyć. Tylko, że na fali tego współczucia wobec ofiar Holocaustu wspomniane przez nas środowiska lansują bardzo często nieprawdziwą wersję historii, która niejednokrotnie nie była czarno-biała, a znacznie bardziej skomplikowana i brutalna. Niestety, taki jednostronny obraz bardzo często jest krzywdzący dla Polaków. Dobrym tego przykładem był komiks "Mausschmitz", gdzie Żydzi są przedstawiani jako myszy, a Niemcy jako koty. Można by pomyśleć, że Żydzi bardzo dosadnie pokazali swoją tragedię, tylko dlaczego Polacy są w tym komiksie przedstawieni jako świnie?
- Czy nie wydaje się panu, że w odwrotnej sytuacji, gdyby Polska wyprodukowała film uderzający w Żydów, czy też Amerykanów, rząd amerykański natychmiast by zareagował?
- Rząd amerykański mógłby nie zareagować, ale z całą pewnością zareagowałyby środowiska żydowskie. Dlatego sądzę, że w taki sam sposób powinny reagować polskie organizacje pozarządowe.
- Wróćmy do filmu. Obóz Bielskiego przedstawiony jest jako niemal zgodna wspólnota, sprawiedliwie zarządzana przez swojego dowódcę.
- Oddziały partyzanckie w czasie wojny nie były rajem na ziemi, często dochodziło wewnątrz nich do bardzo brutalnych scen. Jeśli nawet w którymś z nich panowała wewnętrzna solidarność, to nie można zapominać, co te oddziały robiły na zewnątrz, że po prostu zabijały.
- Profesor Jan Marek Chodakiewicz mówi, że głównym celem Bielskiego i jego partyzantów było zapewnienie przetrwania ludziom przebywającym w obozie.
- To bardzo trafna uwaga. Dlatego, że dla prześladowanych przez hitlerowców Żydów bardzo często oparciem była partyzantka sowiecka, a zasadniczym ich celem bez wątpienia było przetrwanie wojny aż do nadejścia frontu wschodniego. Oni widzieli w Armii Czerwonej sojusznika, który wyzwoli ich od śmiertelnego zagrożenia nazistowskiego. Było dla nich obojętne, czy Sowieci zniewolą Polskę, czy nie, oni chcieli przeżyć.
- Czyli chęć przeżycia za wszelką cenę, w sytuacji ogromnego zagrożenia, może usprawiedliwiać zło?
- Oczywiście nie. Trzeba jednak pamiętać, że nie jest tak, że jakaś nacja to anioły, a wszyscy pozostali to diabły. Przypominając postać Oscara Schindlera pokazujemy, że społeczeństwo niemieckie, tak jak każde inne, nie było jednolite. Nie wszyscy Niemcy byli zbrodniarzami i nie wszyscy Żydzi, w obliczu śmiertelnego zagrożenia, zachowywali się bez zarzutu. Myślę, że takie idealizowanie przeszłości, które przecież często zarzuca się Polakom, jest bardzo niedobre.
- Czy tego typu produkcje są szkodliwe?
- Każde wypaczanie historii jest szkodliwe, ponieważ uczy fałszywego obrazu przeszłości.
Prof. Wojciech Roszkowski
Historyk, od 2004 r. poseł do Parlamentu Europejskiego