2 tys. jajek, tona mąki, setki litrów marmolady. Półki w magazynie uginają się od składników potrzebnych do zrobienia pączków. W kuchni pięcioro pracowników cukierni miesza ciasto, porcjuje, nadziewa, zawija, smaży całą noc. Gorąco, tłuszcz skwierczy, wszyscy uwijają się jak w ukropie. Byle tylko zdążyć przed otwarciem w czwartek. Bo przysmak, którego receptura w tym miejscu nie zmieniła się od prawie 100 lat, jest towarem bardzo pożądanym. - W zeszłym roku sprzedaliśmy prawie 10 tys. pączków. W tym spodziewamy się podobnego wyniku - mówi Sylwia Tomaszkiewicz (33 l.), właścicielka cukierni. - W środku nocy, kiedy my urabiamy ręce po łokcie, przez szyby widzimy pierwszych klientów, zajmujących miejsce w kolejce. Tak jest co roku. Niektórzy czekają od 4 rano, a my otwieramy dopiero o 9 - dodaje z uśmiechem. Zainteresowanie jest tak duże, że pączki trzeba wydzielać - w czwartek po 20 na osobę. To cios dla niektórych stałych klientów. - Są osoby, które regularnie kupują po 200 pączków. Dzisiaj nie będzie to możliwe - mówi pani Sylwia.
Przeczytaj koniecznie: Tłusty czwartek: Pączki nie muszą być tylko różane - przepis na pączki, przepis na faworki
Bomba kalorii
- Pączek ma nawet do 500 kalorii. Jego kaloryczność zależy w dużej mierze od nadzienia. Jeśli zjemy 10 pączków, nie zdołamy tego spalić, siedząc za biurkiem. Żeby spalić tłustoczwartkowe przysmaki, musielibyśmy udać się na całodzienną wycieczkę w góry z ciężkim plecakiem - mówi Ewa Ceborska, dietetyk.
Pączki nadziewane kiełbasą
- Pączki są znane w Polsce od XIV w. Początkowo słone, nadziewane kiełbasą czy boczkiem. Słodkie pączki pojawiły się w XVI wieku. Były tak ciężkie, że można było podbić nimi oko. To typowo karnawałowa potrawa, bo są sycące, kaloryczne - mówi Klara Sielicka-Baryłka, etnolog.
Jak poznać ten najlepszy
- Najważniejsze jest ciasto. Musi być świeże, sprężyste i puszyste. Żółte jest dobre, bo zawiera dużo jajek. Dobre pączki smażone są na smalcu, wtedy są ciemne z zewnątrz. Jeśli są jasne, to były robione na innym tłuszczu i będą nim nieapetycznie nasiąknięte. Nadzienie? Wedle uznania - mówi Wojciech Kowalski, cukiernik.