Sprawą natychmiast zajęła się prokuratura. - Wstępnie przyjęliśmy, że to samobójstwo - wyjaśnia Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Jedyna broń, jaką znaleziono w radiowozie, to była służbowa broń funkcjonariusza - dodaje.
Koledzy Roberta B. są w szoku. Nie chcą komentować sprawy do czasu zakończenia śledztwa. W nieoficjalnych rozmowach podkreślają, że Robert B. był dobrym policjantem i kolegą. Dlaczego 30-letni mężczyzna postanowił się zabić i to w taki sposób? Na to pytanie nikt nie potrafił odpowiedzieć. Koledzy z pracy nie słyszeli nic o kłopotach, które mogły pchnąć funkcjonariusza do takiego czynu.