– Prokuratora postanowiła, że w komunikacie nie będziemy podawać wieku oskarżonej. Pszczyna to małe miasto. Poczekamy do rozprawy sądowej i decyzji sądu. Przestępcza działalność pani doktor polegała na przedkładaniu w NFZ raportów za rzekomo zrealizowane świadczenia oraz wniosków o refundację leczenia, za które pacjenci już zapłacili. Tym samym naraziła Fundusz na stratę ponad 26 tys. złotych, a pacjentów na blisko 10 tys. złotych. Pierwsze informacji o tym, że dentystka coś „kombinuje” dotarły do policji w styczniu 2015 r. Potem informacje potwierdziły się. Wszczęto śledztwo.– wyjaśnia asp. sztab. Karolina Błaszczyk, rzecznik pszczyńskiej policji.
By dotrzeć do pokrzywdzonych, śledczy musieli zweryfikować tysiące dokumentów oraz przesłuchać 496 świadków i 87 pokrzywdzonych. – Większość zarzutów dotyczyło sytuacji, kiedy w rzeczywistości leczenie odbywało się w ramach wizyt prywatnych i pełnopłatnych, a dentystka w przekazanych dokumentach wnioskowała o refundację. W ten sposób za jedną usługę miała płacone dwukrotnie. Zdarzały się też przypadki, kiedy przesłuchiwane osoby nie potwierdzały wykonania wykazanych przez lekarkę świadczeń do NFZ. Na przykład: w rozliczeniach potwierdzane było leczenie ubytków, a w rzeczywistości zabiegi takie w ogóle nie miały miejsca. Swój proceder dentystka prowadziła do listopada 2017 r. – opisuje sprawę pani rzecznik pszczyńskiej policji. Co ciekawe, tylko niewielu świadków i pokrzywdzonych miało wątpliwości co do umiejętności dentystki. Zasadniczo w tej materii zbierała pochwały. Jak pójdzie do więzienia (grozi jej do 8 lat pozbawienia wolności), to różnie może być z jej praktyką lekarską.