Jak to bywa w takich przypadkach policjantom w wytropieniu poletka pomogły informacje zdobyte w sposób operacyjny. Zakazaną uprawę prowadzono w mieszkaniu w Bielsku-Białej, przy Placu Smółki. W centrum miasta, niedaleko od pomnika słynnego Reksia z kreskówki. Policja przeszukała mieszkania zatrzymanych. I w jednym z nich znalazła 700 porcji dilerskich marihuany. Jakby ktoś nie wiedział: z 1 grama maryhy w narkobiznesie robi się 8 porcji dilerskich. Jedna wystarczy, by dorosły był odurzony. Jak podano w policyjnym komunikacie wartość (czarno)rynkowa towaru to ok. 50 tys. zł. To kolejna plantacja, raczej z tych małych, w której uprawianie konopi indyjskich wymagało niemałej inwestycji. W specjalnie przygotowanym namiocie roślinki miały zapewnione odpowiednie nawodnienie, wentylację i naświetlenie promieniami UV, czyli sztucznym słońcem. Za prowadzenie takiego poletka i handel można posiedzieć w więzieniu nawet i 8 lat.
Bodaj największą plantację konopi indyjskich z dotychczas wykrytych, zlokalizowano w 2010 r. Radzewiczu pod Kurnikiem. W podziemnych halach wybudowanych pod działającą nad nimi pralnią chemiczną rosło sobie i dla tzw. grupy przestępczej 10 tys. krzaków. Policja przejęła wówczas 150 kg suszu i 40 kg marihuany przygotowanej do sprzedaży. W śledztwie okazało się, że gale budowano przez prawie trzy lata. Nad całością uprawy czuwał system komputerowy. Jak widać po tym i bielskim przypadku, żeby zarobić w narkobiznesie, trzeba sporo zainwestować. To nie jest przedsięwzięcie dla biednych amatorów.