To chłopiec do bicia

2009-02-25 8:00

Nominację posła Pawła Grasia na stanowisko rzecznika prasowego rządu ocenia Wiesław Gałązka, specjalista od PR

"Super Express": - Paweł Graś został powołany na stanowisko rzecznika rządu. Nikogo nie zastąpił, gdyż przez blisko osiem miesięcy rząd obywał się bez rzecznika...

Wiesław Gałązka: - Funkcja ta istnieje przy polskich rządach od 1971 r. Od tego czasu było 22 rzeczników prasowych - 5 w PRL i 17 w wolnej Polsce. Premier Tusk sądził, że obejdzie się bez rzecznika. Jak widać, zmienił zdanie. Paweł Graś jest zatem 23. rzecznikiem rządu.

- Do czego jest potrzebny?

- Kształtuje politykę informacyjną Rady Ministrów i jej wizerunek - przede wszystkim premiera.

- Przez wiele miesięcy "robiło się to samo" i słupki poparcia były wysokie...

- Ale w tej chwili notowania rządu spadają. Żaden rządzący polityk nie chce się pokazywać w mediach, kiedy ma mówić o rzeczach niepopularnych. Wówczas sięga po rzecznika. Tym bardziej musi to zrobić Donald Tusk, który ma ambicje prezydenckie. Zatem rzecznik będzie mówić o problemach, a premier będzie komunikować o sukcesach. Oczywiście w dobie kryzysu jest o nie trudno. Stąd rzecznik jest bardzo potrzebny.

- Rzecznik Graś będzie działał na Polaków jak dzwonek na psa Pawłowa. Opinia człowieka przynoszącego niedobre wiadomości nie ułatwi mu kariery...

- No tak, ta funkcja - zwłaszcza dziś - nie jest trampoliną. Rzecznik nie tylko opowiada o działalności rządu, ale często również publicznie za nią odpowiada - płaci własną karierą za błędy rządzących. Przypomnijmy sobie rzecznika Aleksandra Kwaśniewskiego, Antoniego Styrczulę, który musiał się poświęcić i podać do dymisji po słynnej aferze z meblami.

- Graś miał wielkie ambicje. Czyżby z nich zrezygnował?

- Zdaje się, że w PO, podobnie jak PiS, nie ma dyskusji z liderem. Tusk stara się udowodnić, że jest bardzo silny, co zresztą nie jest dobrym zabiegiem wizerunkowym, bo dotąd tak postrzegany był Kaczyński. Tusk był zaś fajnym kumplem - tym ujął Polaków. Zresztą obaj liderzy wskoczyli w nie swoje buty, pozazdrościli sobie pewnych rzeczy - Tusk jest twardy, Kaczyński rozpowiada o łagodności i pokoju - to zaburza ich wizerunek.

- Ale dlaczego Graś?

- Choćby dlatego, że jest dobrze kojarzony przez Polaków. Wszystko zaczęło się od akcji "Super Expressu" w 2004 roku, kiedy tylko on i Paweł Poncyljusz - spośród 460 posłów - zdecydowali się przeżyć miesiąc za 500 złotych. To był dla nich świetny zabieg wizerunkowy. Paweł Graś zna się na marketingu politycznym.

- I to jest zapewne drugi powód tej nominacji...

- Na pewno. Premier ma już trzech specjalistów od wizerunku na etatach ministerialnych - Arabskiego, Grupińskiego i Nowaka. Jak wieść gminna niesie, nie zawsze jest sympatycznie, gdy trzeba kogoś wybrać do poinformowania społeczeństwa o problemach. Doświadczyła tego Agnieszka Liszka, która była typowym profesjonalistą - specjalistą od PR-u - ale nie zajmując żadnego miejsca w partyjnej hierarchii, nie miała znać z wyprzedzeniem planów rządu. Prawdopodobnie zaskakiwały ją decyzje i z tego tytułu nie mogła wykonywać rzetelnie tej funkcji. Tu dotykamy problemu, jak źle w Polsce pojmowany jest PR.

- Czy może pan przybliżyć istotę nieporozumienia?

- Zatrważająco wielu polityków i dziennikarzy - co świadczy o ich niekompetencji, głupocie, ignorancji - nazywa tym pojęciem prostacką propagandę i brudne czyny. Tymczasem PR jest kształtowaniem bardzo dobrych stosunków ze społeczeństwem, także poprzez media, utrzymywaniem pewnego poziomu szacunku, sympatii i zaufania.

- Paweł Graś ma być człowiekiem Grzegorza Schetyny, który obawia się utraty wpływów w partii i w rządzie...

- To możliwe.

- Ale po co minister Schetyna miałby wystawiać swojego człowieka?

- Bo będą spadały nie na Grzegorza Schetynę. Po drugie, rzecznik powinien wiedzieć o wielu rzeczach, o których nie od razu musi wiedzieć minister Schetyna - będzie więc on miał dobre źródło informacji. Oczywiście pod warunkiem, że premier i jego współpracownicy zdecydują się wtajemniczać rzecznika we wszystkie plany. Wspominaliśmy przypadek p. Liszki. Ale takie traktowanie rzecznika odbiłoby się bardzo negatywnie na polityce informacyjnej i wizerunkowej rządu.

Wiesław Gałązka

Specjalista ds. wizerunku medialnego, wykładowca na Wydziale Dziennikarstwa Dolnośląskiej Szkoły Wyższej

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki