Ksiądz Jacek (31 l.) z parafii św. Antoniego Padewskiego w Sokółce (woj. podlaskie) upuścił na ziemię hostię i umieścił ją w specjalnym naczyniu liturgicznym.
Patrz też: Cud w Sokółce to jednak oszustwo?
Po tygodniu na powierzchni hostii pojawiła się czerwona plamka i hostia trafiła do specjalistów z białostockiego Uniwersytetu Medycznego. Dwóch ekspertów uznało, że plamka to... tkanki ludzkiego serca. Ksiądz abp Edward Ozorowski, metropolita białostocki powołał wtedy specjalną komisję. W jej skład weszło trzech teologów dogmatyków, których zadaniem było m.in. wykluczenie możliwości fałszerstwa.
- Celem komisji było wykluczenie ingerencji z zewnątrz - mówił ks. Andrzej Dębski (33 l.) z Kurii Biskupiej w Białymstoku.
Komisja zakończyła już swoją pracę i nie stwierdziła udziału osób trzecich w pojawieniu się tajemniczej plamki na hostii. Nie oznacza to jednak potwierdzenia cudu eucharystycznego. Akta sprawy przekazano teraz do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie, za pośrednictwem której trafią do Stolicy Apostolskiej. Każdy taki przypadek badany jest indywidualnie, a więc zapewne miną miesiące, a może lata, zanim Watykan uzna cud w Sokółce za cud eucharystyczny.