Sobotni poranek. Godzina 7 rano. Na termometrach temperatura grubo poniżej zera. Na ul. Głogowskiej zaczyna się robić ciasno i niebezpiecznie. Droga przypomina lodowisko. Zaczęło się - jak zawsze - banalnie, od jednego auta, które wpadło w poślizg. Następne samochody dołączały kolejno. Jak przewracające się kostki domina auta jedno za drugim wpadały na siebie. Choć przerażeni kierowcy bezsilnie naciskali hamulce, to i tak z piskiem opon lądowali na już porozbijanych samochodach. W sumie aż 41 aut zostało rozbitych. To cud, że w wypadku ranne są tylko 4 osoby, a ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Przyczyna gigantycznej kraksy jest stara jak świat. Zima znów zaskoczyła kierowców i... drogowców. Gołoledź, za duża prędkość i... brak piaskarki, a efekt spektakularny i kosztowny. Niektóre samochody nadają się już tylko do kasacji. - Były też za małe odległości między pojazdami - powiedział Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki.
Kierowcy nie mają jednak wątpliwości, że jezdnia była jak lodowisko, niczym nieposypana. Potwierdza to poznańska policja. Piaskarki pojawiły się zdecydowanie za późno.