Dokładnie miesiąc przed samobójstwem Kasia umieściła w Internecie zdjęcie ze szkolnej Wigilii. Widniał pod nim wstrząsający napis - "ostatni raz w takim składzie". Po samobójczej śmierci nabrał on szczególnego znaczenia. - Nikt nie brał tego na poważnie. A teraz wiele osób ma wyrzuty sumienia, że nie zareagowało. Ale kto mógł coś takiego przewidzieć - wyznaje koleżanka jednej z samobójczyń.
W ostatnim dniu swojego życia obie dziewczyny były w szkole. Nie dały jednak po sobie poznać, że planują coś tak strasznego. - Jesteśmy zszokowani tym, co się stało - mówi Jerzy Jurga, dyrektor technikum ekonomiczno-handlowego w Lesznie, w którym uczyły się dziewczyny. Na lekcjach zachowywały się normalnie. - Przygotowywały się do studniówki - mówi dyrektor.
Mimo to dziewczyny musiały mieć w głowie gotowy plan samobójstwa. Leszczyńska policja ujawniła, że kilkadziesiąt minut przed desperackim krokiem Asia i Kasia szły środkiem jednej z ulic miasta, jakby nie zależało im na życiu. Policjant wlepił im za to mandat. Półtorej godziny później nastolatki były na dworcu. Zatrzymały się w miejscu, gdzie często dochodzi do wypadków. A gdy usłyszały nadjeżdżający pociąg - wbiegły na tory. Zginęły pod kołami lokomotywy.
W Bojanowie, gdzie mieszkała Kasia i Dzięczynie, z której pochodziła Asia, nikt nie może uwierzyć, że dziewczyny targnęły się na życie. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja i prokuratura. Tego, czy były pod wpływem alkoholu lub narkotyków, dowiemy się za tydzień.