Według ustaleń "Dziennika", płynie do niego strumień gigantycznych pieniędzy pożyczanych od tajemniczych spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych, m.in. na Karaibach. Co to za kasa?
Cała sprawa może się odbić rykoszetem w PO i samego premiera. Była żona Palikota już kilka miesięcy temu sugerowała, że jej mąż jest oszustem i ukrył przed nią za granicą wspólne pieniądze. Część z nich miała być inwestowana w polityczne przedsięwzięcia PO. - A nie mówiłam... - ucina Maria Nowińska, która przebywa na Florydzie i od "SE" dowiedziała się o kłopotach byłego męża.
Skąd ta kasa, Palikocie?
"Na konta Janusza Palikota płyną milionowe pożyczki od anonimowych spółek w rajach podatkowych. Kto jest ich właścicielem? Tego nie wie sam polityk" - napisał wczorajszy "Dziennik". Gazeta ujawnia, że poseł jest poważnie zadłużony w kilku spółkach. Jedna z nich - Central European Private Investments - została założona przez Palikota w Luksemburgu. Choć miała niewielki kapitał, dwa lata temu pożyczyła politykowi gigantyczne pieniądze. Skąd je wzięła? Od innej małej spółki o nazwie Decleora, która zarejestrowana jest pod adresem... skrzynki pocztowej na Cyprze. A jej udziałowcy rezydują na Karaibach. Palikot twierdzi, że ich nie zna. Mimo to kasę od nieznajomych darczyńców pożycza.
Była żona mówiła prawdę?
Według ustaleń "Dziennika", jednym z udziałowców Decleory jest fundacja New Age Private Foundation z Curacao, która posługuje się tym samym adresem, co inna fundacja - JP Family Foundation. A właśnie zdaniem Marii Nowińskiej za pomocą JP Palikot miał wyprowadzić na Karaiby ich wspólny majątek. Palikot od początku zaprzeczał.
W całej sprawie ciekawy jest jeszcze jeden wątek. Otóż dwa lata temu poseł PO pożyczył od spółki CEPI 2 mln euro. Tymczasem w zeszłorocznym oświadczeniu majątkowym ujawnił jedynie 1,5 mln. Pół mln euro zgubił. Gdzie i dlaczego?
Poseł mąci: "Zabić Palikota"
W specjalnym oświadczeniu Palikot zapowiedział pozwanie dziennikarzy "Dziennika" do sądu. Twierdzi, że materiał jest elementem politycznej nagonki i serialu "Zabić Palikota". Do konkretnych zarzutów jednak się nie odniósł. Zamiast tego zapowiedział, że wystąpi do Rady Adwokackiej o pozbawienie wykonywania zawodu adwokata dla Romana Giertycha, pełnomocnika swojej byłej żony, bo jego właśnie oskarża o inspirowanie artykułu i wynoszenie informacji ze śledztwa. - Życzę powodzenia i dziękuję za reklamę - uśmiecha się b. lider LPR.
Satysfakcji nie ukrywa też była małżonka Palikota. Maria Nowińska od lat utrzymywała, że przy rozwodzie w 2005 roku mąż ją oszukał na blisko 40 mln i część wspólnego majątku wyprowadził za granicę. Już kilka miesięcy temu niejasnymi interesami finansowymi męża zainteresowała posłów z Komisji Etyki.
Gromy opozycji
Wczoraj premier Tusk przekonywał, że nie chce wchodzić w prywatny konflikt byłych małżonków. Czeka na wyniki pracy prokuratury, która prowadzi w tej sprawie śledztwo. - Nie ma świętych krów - pogroził palcem. Bardziej zdecydowanych kroków domaga się za to opozycja z PiS. Politycy lewicy zaś chcą, by finanse Palikota prześwietlił urząd zajmujący się walką z praniem brudnych pieniędzy! A co na to politycy PO? Nie mieli wczoraj tęgich min. W nieoficjalnych rozmowach przyznają bowiem, że sprawa może zaszkodzić nie tylko Palikotowi, ale całej partii. Jak więc będzie?
Mówiłam, że Palikot ukrył przede mną pieniądze!
Maria Nowińska specjalnie dla "Super Expressu":
- A nie mówiłam! Jak widać miałam rację, że mój były mąż ukrywa pieniądze i to nie tylko przede mną. Już półtora roku temu informowałam prokuraturę o jego machinacjach. Jak do tej pory chronił go parasol polityczny Platformy Obywatelskiej. Byłe żony polityków rządzącej partii i biznesmenów z nią związanych były na przegranej pozycji. Mam nadzieję, że to się w końcu skończyło.