Tuż przed tym, jak na posesji wybuchł ogień, generał ładował akumulator swojego auta. I to prawdopodobnie zwarcie podczas tego procesu wywołało pożar.
- Zauważyłem dym od strony garażu. Wyszedłem i zobaczyłem, że wydobywa się spod maski samochodu, który był podłączony do prostownika - opowiada "Gazecie Olsztyńskiej" generał.
Próbował wypchnąć samochód z garażu, ale ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Jedyne co mógł zrobić Kiszczak, to uciec z działki razem z wnuczką i zaalarmować straż pożarną. Pożar strawił garaż i dom. Spłonął też sad wokół domu.