"Super Express": - Nasza gazeta jako pierwsza ujawniła wczoraj, jakie interesy w Londynie prowadzi Kazimierz Marcinkiewicz.
Marcin Król: - Tak, czytałem w "Super Expressie", że pomaga sprywatyzować elektrownie należące do Polskiej Grupy Energetycznej.
- Były premier funduje kolejny skandal?
- Stan faktyczny jest do wyjaśnienia. To, co podaliście, jest, moim zdaniem, dopiero początkiem. Trzeba patrzeć spokojnie, ostrożnie i z powagą. A następnie ocenić to od strony prawnej, społecznej i moralnej.
- Zacznijmy od strony prawnej...
- W Polsce nie funkcjonują żadne jasno sformułowane zakazy dotyczące tego, co można uczynić z wiedzą zdobytą w instytucjach państwowych i prywatnych po zakończeniu pracy w nich. Zazwyczaj są więc one formułowane przez pracodawcę ad hoc - może on zawierać jakieś klauzule, które jednak bywają trudne do obrony.
- Z czego wynika taki stan rzeczy?
- Złożyło się na to wieloletne zaniechanie i brak do tej pory jaskrawych przypadków takich zachowań.
- Mniej jaskrawe by się znalazły?
- Owszem, nie brak przykładu osób, które tuż po zakończeniu sprawowania wysokich funkcji w kraju obejmowały wysokie funkcje za granicą. O ile są to stanowiska w ramach instytucji europejskich, to nic dziwnego. Jeżeli jednak dotyczą one instytucji prywatnych - nawet w ciałach doradczych i nie na pełnym etacie - zawsze to będzie rodzić problem.
- Problem tajemnicy?
- Raczej problem własności intelektualnej. Pokażę to na przykładzie życia akademickiego. Jeżeli profesor, który jest pracownikiem jednej uczelni, podejmuje pracę również na innej - gdzie przekazuje ten sam materiał - to popełnia wykroczenie.
- Były premier RP sprzedaje swoją wiedzę bankowi Goldman Sachs...
- Czyli wiedzę uzyskaną w instytucji zaufania publicznego sprzedaje instytucji prywatnej. Jeżeli tak jest, cóż, to co najmniej nieprzyzwoitość.
- Z pewnością tak jest w przypadku wykładowcy. No ale były premier...
- No tak, były premier to co innego. Jeżeli skutkiem sprzedawania wiedzy mogą być następstwa, które zaszkodzą państwu - jest to bardzo duża szkodliwość.
- Jakie wnioski społeczne z tego wynikają?
- Uległa zanikowi kategoria przyzwoitości. Przyzwoitość - przepraszam za niski przykład - nie pozwala nam czynić awansów żonie przyjaciela. Przyzwoitość nie pozwala nam również zdradzać tajemnic poprzedniego pracodawcy obecnemu. Brak przyzwoitości musimy sobie rekompensować sankcjami karnymi.
- A aspekt moralny tej sprawy?
- Wysoki urzędnik państwowy jest zobowiązany do lojalności wobec tych, którzy go, pośrednio, na to stanowisko mianowali - czyli społeczeństwa. Jeżeli nie dotrzymuje tej lojalności, jest to niemoralne. Powinny go za to spotykać nie tylko wspomniane już sankcje karne, ale również sankcje polityczne - uniemożliwienie kontynuowania kariery. We Francji zdarzały się nawet przypadki samobójstw wśród premierów, którzy dopuścili się tego typu nielojalności.
- Czy aby nie powinien się tym zająć Trybunał Stanu?
- Nielojalność kompromituje polityka, a jeżeli za nią idzie szkoda dla państwa - rzeczywiście, powinno to powodować poważniejsze konsekwencje. Jednak postawić przed Trybunałem Stanu można tylko tego polityka, który szkodzi państwu podczas pełnienia swojej funkcji.
Marcin Król
Filozof i historyk idei, profesor Uniwersytetu Warszawskiego