Policyjni rysownicy stworzyli portret na podstawie m.in. nagrania z monitoringu miejskiego i prywatnego. Wiadomo, że poszukiwany rurabomber to mężczyzna około 30-letni. Jest wysoki, mierzy około 180 cm wzrostu, do tego jest lekko otyły.
Wszystko wskazuje, że to właśnie on sieje strach pod Wawelem. Po raz pierwszy zaatakował 29 czerwca na ul. Siarczanej i Jeleniogórskiej na osiedlu Kliny. W pierwszym zamachu ucierpiała 52-letnia nauczycielka matematyki z podstawówki i jej syn, w drugim 55-letni mężczyzna. Kilka dni temu wybuchła bomba pozostawiona przez zamachowca przed jednym z mieszkań w bloku przy ul. Skarżyńskiego. Do ostatniego zamachu doszło w minioną niedzielę w szeregowym domu przy ul. Krymskiej. Zbigniew B. (65 l.) zobaczył przed domem kawałek rury PCV i postanowił ją odrzucić. Gdy tylko ją ruszył, doszło do eksplozji. Poraniony m.in. w nogi trafił do szpitala.
- Te osoby łączyło tylko to, że ktoś podłożył im bomby - mówi nam anonimowo jeden z policjantów pracujących przy sprawie. - Nic innego.
Reporterzy "Super Expressu" ustalili, że terrorysta używa do produkcji swoich bomb materiału pirotechnicznego z petard i faszeruje je metalowymi odłamkami, gwoździami, szpilkami itp.
Specjalna grupa powołana przez szefa małopolskiej policji tropi szaleńca. Ale z każdym wybuchem strach w mieście narasta. Na ul. Siarczanej dzień i noc są patrole policji. - Ten wariat może być wszędzie. Pytanie tylko, kiedy znowu zaatakuje - drżą mieszkańcy osiedla.
Dlatego policja apeluje do krakowian, by nie dotykali podejrzanych przedmiotów, które znajdą przed swoimi domami czy na posesjach.