Dzięki odwadze i uczciwości Artura Skiby (39 l.), skromnego przedsiębiorcy ze Szczecina, wykryto jedną z największych afer korupcyjnych w historii Polski! Tylko "Super Expressowi" biznesmen opowiada, jak pomógł w zatrzymaniu przez ABW prezesa ZUS Sławomira R. (41 l.) oraz dyrektora oddziału ZUS w Szczecinie Tadeusza D. (65 l.) i jego współpracowników.
Artur Skiba jest właścicielem małej firmy informatycznej w Szczecinie od 12 lat. - Budowałem ją od podstaw. Wydawało mi się, że gdy będę dobry w tym co robię, to osiągnę sukces. Okazało się, że najważniejsze są... układy i łapówki! - mówi.
Przedsiębiorca początkowo nie mógł się nadziwić, że w państwowych przetargach wygrywają firmy, które oferują gorsze warunki albo droższe usługi. - Później zrozumiałem: kto nie smaruje, ten nie jedzie! - opowiada. - I to, że w Szczecinie funkcjonuje układ towarzysko-biznesowy, który sięga samych szczytów - dodaje.
Skiba, dopóki mógł, unikał układu - do czasu, gdy zaczął startować do przetargów przy inwestycjach ZUS-u. - Uczestnicząc w inwestycjach przy siedzibie na prawobrzeżu i placówkach w Świnoujściu i Myśliborzu napatrzyłem i nasłuchałem się o przekrętach, o których można by było napisać książkę! O zapłaconych i odebranych pracach, których nigdy nie wykonano - zdradza.
Pewnego dnia do pana Artura zadzwonił telefon - dyrektor szczecińskiego oddziału ZUS Tadeusz D. (65 l.) wezwał przedsiębiorcę, który miał wziąć udział w modernizacji nowej siedziby ZUS-u na rozmowę. Tam prosto i bezpośrednio poinformował go, że zlecenie kosztuje!
- D. nawet nie owijał w bawełnę! Kawa na ławę! 20 000 zł i zlecenie jest moje! Rozmowę nagrałem. Późniejsze także - tłumaczy.
Skiba wyraził zgodę na "układ" i już po paru tygodniach zakładał instalacje komputerowe w zusowskim budynku, prowadząc jednocześnie grę, która zakończyła się wykryciem jednej z największych afer korupcyjnych ostatnich lat!
Tuż po rozmowie z dyrektorem przedsiębiorca spotkał się z senatorem PO Janem Olechem (58 l.), z którym wspólnie podjął decyzję, że o sprawie trzeba zawiadomić ABW. - Przesłuchania trwały wiele dni - po 10-12 godzin dziennie - opowiada Skiba. - Sprawdzano każde moje słowo. Przepuszczono zeznania przez specjalny algorytm! Początkowo funkcjonariusze myśleli o łapówce kontrolowanej. Ale z niej zrezygnowali, gdy odkryli skalę korupcji! Służby poza nagraniami rozmów zyskały jeszcze jedną bezcenną wiedzę - metodę działania i korumpowania przedsiębiorców i schemat działania korupcyjnej spirali, która zaczynała się na samym dole, a kończyła się na samym szczycie - na prezesie ZUS-u!
Agenci ABW zaczęli odwiedzać skorumpowanych urzędników i przedsiębiorców, którzy przyciśnięci do ściany wizją 8 lat więzienia wzajemnie zaczęli się obciążać! Wyszło np. na jaw, że szef szczecińskiego ZUS-u posiada piękny pensjonat w Międzyzdrojach, a prezes Sylwester R. apartament w Szczecinie - obie nieruchomości zapisane na postronne osoby! Wyszło na jaw, że Tadeusz D. dzielił się swoimi "odpałami" z szefem z Warszawy, który umożliwiał zlecanie usług wybranym firmom itd. To najprawdopodobniej Tadeusz D. wsypał swojego byłego wspólnika - prezesa ZUS!
W czasie gdy ABW prowadziła śledztwo, Skiba cały czas prowadził z dyrektorem szczecińskiego ZUS-u grę! - D. wielokrotnie do mnie dzwonił i upominał się o pieniądze! Wymyślałem coraz to nowe powody, by utrzymywać łapówkarza w pewności, że wszystko jest w porządku. Gdy zrozumiał, że pieniędzy nie dostanie, a zlecenie zbliżało się do końca, próbował zrobić wszystko, by zerwano zlecenie, a potem nawet mi groził - że mnie załatwi! - mówi Skiba. - Zrobiłem co do mnie należy! Ci ludzie, ten mafijny układ niszczy całą Polskę! A ja chcę, by moje dziecko żyło w normalnym kraju. O aresztowaniu prezesa i jego kliki dowiedziałem się z radia - kamień spadł mi z serca - mówi.