Jakim trzeba być potworem, by zamordować takie bezbronne maleństwo! Kamil P. (20 l.) z niewielkiej wsi pod Bełchatowem (woj. łódzkie) wyjął z łóżeczka 5-miesięcznego Łukaszka i z całych sił cisnął nim o podłogę. Główka malutkiego chłopczyka pękła na pół. Ten bezlitosny potwór bezczelnie łże, że dzieciątko upadło i przypadkowo uderzyło w wersalkę. Na szczęście prokurator nie uwierzył oprawcy.
- Kamil P. zrobił to z premedytacją, dlatego usłyszał zarzut zabójstwa - mówi Witold Błaszczyk (54 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim (woj. łódzkie).
Cisnął nim o podłogę
Do tej potwornej tragedii doszło w mieszkaniu Marzeny Rózik (20 l.), mamy Łukaszka, w sobotę. Do kobiety przyszli goście. Kiedy z alkoholem zjawił się Kamil P., pani Marzena bierze synka na ręce i wychodzi do innego pokoju. Jest środek nocy, kiedy wchodzi tam pijany Kamil P. Łukaszek zaczyna kwilić i jego mama idzie do kuchni, by podgrzać mu mleko. Wtedy Kamil P. zamienia się w bezlitosną bestię. Kwilenie dziecka wprowadza go w szał. Jak ustalił biegły lekarz, oprawca podniósł chłopczyka z łóżeczka, obrócił go do góry nogami i z całych sił cisnął o podłogę!
Łże, że chciał przytulić
Maleństwo uderzyło główką o twardą posadzkę. Jego czaszka dosłownie pękła na pół. Kamil P. jak gdyby nigdy nic odłożył dziecko do łóżeczka i wyszedł pić dalej.
Kiedy mama chłopca wróciła, jej dziecko nie dawało już znaków życia.
- To był odruch. Wziąłem dziecko na ręce. Chciałem przytulić, żeby się uspokoiło. Nagle mały wyślizgnął mi się z rąk. Spadł na podłogę. Nie chciałem mu zrobić żadnej krzywdy - podle łże przed śledczymi Kamil P. Za zabójstwa synka grozi mu dożywocie.
- Nigdy mu tego nie wybaczę - płacze zdruzgotana Marzena Rózik.