Uczestnik wypadku z Szydło tłumaczy: To oni uderzyli we mnie

2017-02-13 3:00

Czy odpowiedzialność za wypadek, w którym ucierpiała szefowa rządu Beata Szydło (54 l.), spoczywa tylko na 21-letnim kierowcy? To ma wyjaśnić prowadzone przez krakowską prokuraturę śledztwo. Według policji mieszkaniec Oświęcimia miał przyznać się do winy. Ale nam mówił chwilę po zdarzeniu, że wbrew wcześniejszym informacjom to rządowe auto uderzyło w jego samochód.

- Skręcałem w lewo, w ulicę Orzeszkowej. Rządowe auto uderzyło we mnie, gdy rozpocząłem manewr. Ten samochód mnie wyprzedzał - mówi nam pechowy kierowca, pan Sebastian.

Przypomnijmy, do groźnie wyglądającego wypadku doszło w piątek o godz. 18.30 w Oświęcimiu. Kolumna trzech samochodów BOR, w której pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku, wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z autem szefowej rządu. Kierowca limuzyny, próbując uniknąć skutków zderzenia, odbił w lewo. Na poboczu uderzył w drzewo.

W wypadku poszkodowani zostali premier Beata Szydło i dwóch funkcjonariuszy BOR. Szefową rządu oraz ciężej rannego funkcjonariusza przetransportowano do Warszawy.

Według śledczych to właśnie kierowca fiata seicento ponosi odpowiedzialność za wypadek. - 21-letni mężczyzna został przesłuchany jeszcze w piątek wieczorem. Usłyszał zarzut uszkodzenia ciała w związku ze spowodowaniem wypadku drogowego. Zagrożone jest to karą do 3 lat więzienia - informował rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń.

- Gdy przejechał pierwszy samochód kolumny rządowej, kierujący fiatem seicento był przekonany, że to był jedyny pojazd uprzywilejowany i nikt więcej nie jedzie- mówił prok. Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej. Dodał, że ewentualne zarzuty w tej sprawie mają być dopiero stawiane.

Zobacz też: Wypadek Beaty Szydło. Kiedy premier wyjdzie ze szpitala?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają