Kim są? Dlaczego milczą? Te pytania do niedawna zadawała sobie cała Polska. Dotychczas o dwóch mężczyznach, którzy zgłosili się do władz Wałbrzycha, było wiadomo tylko tyle, że to Polak i Niemiec. Jednak ostatecznie Piotr Koper i Andreas Richter zdecydowali się pokazać w telewizji i rozwiać wątpliwości narastające wokół sprawy Złotego Pociągu. Na antenie TVP 2 wygłosili też specjalny komunikat. Jak tłumaczą, unikali obecności w mediach z obawy o swoje życie, zaś oświadczenie przygotowali w porozumieniu z prawnikami.
Zobacz także: Dr Wojciech Jabłoński: Schetyna uderzy w Kopacz
Nie chcieli, by o odkryciu dowiedział się cały świat. Niestety, doszło do "wycieku poufnych dokumentów". Koper i Richter utrzymują, że mają już sponsorów, gotowych opłacić wydobycie pancernego pociągu z czasów II wojny światowej spod ziemi bez obciążania tymi kosztami budżetu państwa. - Oświadczamy, iż dokonaliśmy prawnego zgłoszenia znaleziska do instytucji państwa polskiego oraz precyzyjnego wskazania miejsca jego odkrycia - twierdzą Polak i Niemiec. - Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie - dodają. Jak podkreślają, chcą pozostawienia Złotego Pociągu na Dolnym Śląsku, a swoje 10 procent znaleźnego zamierzają przeznaczyć na budowę muzeum związanego ze znaleziskiem.
- Przy typowaniu miejsca znaleziska posługiwaliśmy się zdobytą wiedzą, opierając się na zeznaniach świadków oraz wykorzystując własny sprzęt i jego możliwości - wyjaśniają odkrywcy.
W oświadczeniu nie ma mowy o tym, jakie skarby mogą zdaniem znalazców znajdować się w pancernym Złotym Pociągu. A to jeszcze bardziej rozpala wyobraźnię wszystkich, którzy śledzą historię niezwykłego odkrycia i mają nadzieję na dotarcie do skarbu nazistów, czymkolwiek on jest - Wunderwaffe, Bursztynową Komnatą czy nieprzebraną ilością klejnotów zrabowanych przez hitlerowców podczas wojny. Jeśli odkrywcy mówią prawdę, to już niebawem poznamy tajemnicę Złotego Pociągu, a może nawet każdy z nas będzie mógł go zobaczyć na własne oczy w dolnośląskim muzeum!