Być może dziś żyliby w spokoju i szczęściu. Zamiast tego żałują, że nie zgłosili policji, że zięć katuje ich córkę. Że ją gwałci i znęca się nad dziećmi. Nie zrobili tego. I dlatego pozostawiona samej sobie i zaszczuta Sylwia P. (36 l.) znalazła płatnego mordercę, by pozbyć się męża oprawcy. Raz na zawsze.
O tym morderstwie mówi cały Włocławek (kujawsko-pomorskie). Jarosław P. został zamordowany w swoim domu w bestialski sposób. Zadano mu nożem ponad osiemdziesiąt ciosów. Na koniec poderżnięto mu gardło. To była okropna jatka.
Matka z dziećmi zlecili morderstwo
Rodzina Jarosława P. była dobrze znana we Włocławku, bo jego żona prowadziła bar w centrum miasta. Trzy dni po morderstwie kobieta trafiła do aresztu. Okazało się, że za piętnaście tysięcy złotych zleciła zabicie męża. Do aresztu trafiła również dwójka dzieci jej i zamordowanego. Aleksandra (15 l.) wpuściła do domu mordercę, by zabił jej ojca. Sebastian (17 l.) pomagał zorganizować mord.
Prokurator przesłał do sądu akt oskarżenia. Lada dzień rozpocznie się proces. Nikt nie ma wątpliwości, że będzie to trudna sprawa, bo życie Sylwii z mężem było piekłem i wiele wskazuje na to, że zabójstwo było formą obrony przed katem. - W czasie śledztwa pojawił się wątek maltretowania i gwałtu. To sąd będzie teraz decydował, czy dać temu wiarę - mówi Piotr Stawicki, zastępca prokuratora rejonowego we Włocławku. I pomyśleć, że do tego mordu mogłoby prawdopodobnie nie dojść, gdyby tylko znalazł się ktoś, kto zgłosiłby na policję, że Sylwia P. jest katowana. Nie zrobiła tego nawet jej najbliższa rodzina...
Wiedzieli, że mąż bije
- On był katem przez osiemnaście lat. Wiedziałem o tym. Nigdy sobie tego nie daruję, że nic nie zrobiłem, widząc, jak przez te lata moja córka była przez niego maltretowana. Ona sama nie była w stanie zgłosić się na policję. A ja jej w tym nie pomogłem. Boże, nie wiem dlaczego... - mówi przez zaciśnięte gardło Stefan Oblas, ojciec Sylwii.
Obok siedzi jego żona. Również ona nie zrobiła nic, by uratować córkę. - To trwało od początku małżeństwa. Bił ją nawet, jak była w ciąży. Wtedy poroniła - mówi przez łzy Barbara Oblas. - Ona tak miała tego dosyć, że cztery razy próbowała się zabić. Raz uciekła od niego i schowała się u nas - wspomina pani Barbara. - Ale on zadzwonił i powiedział, że jak nie wróci, to zabije mnie, męża, ją, dzieci i na końcu siebie. Wtedy wsiadła do samochodu i pojechała do niego. Pobił ją wtedy, zgwałcił i wyrzucił z domu w samej koszuli. Dlaczego jej nie pomogłam? - pyta samą siebie kobieta. - A wystarczyło, żebym zadzwoniła na policję...