W gmachu na placu Defilad, który ministrowie Mateusz Morawiecki i Piotr Gliński - jak pisaliśmy kilka dni temu - chętnie zrównaliby z ziemią, mieszczą się dziś cztery teatry, kilka uczelni (m.in. Wszechnica i Collegium Civitas), Muzeum Techniki, Pałac Młodzieży czy siedziba Polskiej Akademii Nauk. Kilka pięter zajmują biura urzędu miasta. Lokale wynajmują też od władz Pałacu prawnicy oraz wiele prywatnych firm. - Gdyby zburzyć Pałac Kultury, trzeba by znaleźć na rynku lub wybudować od nowa siedziby przynajmniej dla tych dużych instytucji kultury - mówi wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska.
Budowa jedynej od lat nowej siedziby dla teatru przy ul. Madalińskiego kosztowała ostatnio 22 mln zł. A po zburzeniu Pałacu bezdomne stałyby się aż 4 instytucje - Dramatyczny, Studio, Lalka i prywatna scena Teatr 6. Piętro. Z kolei budowa muzeum to minimum 50 mln zł (tyle kosztowało Muzeum Powstania Warszawskiego). A wynajem ok. tysiąca metrów kwadratowych powierzchni w komercyjnych biurowcach, np. w Al. Jerozolimskich, to 40-60 tys. zł miesięcznie, dużo więcej niż w PKiN. - Pałac to dziś miejsce tętniące życiem, codziennie przebywa tu kilka tysięcy osób i co roku odwiedza 600 tys. turystów. To prawdziwe centrum kulturalne i edukacyjne kraju. Pomysł burzenia Pałacu jest oderwany od rzeczywistości - kwituje prezes PKiN Rafał Krzemień.
Zobacz: Zburzenie PKiN to był ŻART? Minister Gliński TŁUMACZY