- Ja tutaj widzę jednego dziennikarza, ja przepraszam, że tak powiem, jak ta osoba, która mnie oczerniała przez 18 lat tutaj się pojawiła? Po co ona tu w ogóle przyszła? Nie powiem, o kim mówię. Jak ta osoba może dzisiaj popatrzeć w moją stronę? Jak ta osoba może mnie przywitać z uśmiechem? Dla tej osoby przez 18 lat byłem pedofilem, gwałcicielem, mordercą. Przepraszam, ta osoba chyba pomyliła zawody - mówił wyraźnie wzburzony Tomasz Komenda. Portalowi NaTemat udało się dotrzeć do tego dziennikarza. To reporter Marcin Rybak. Dziennikarz przyznaje, że wiele lat temuprezentował tylko punkt widzenia oskarżycieli, którym zaufał. - Najgorsze jest to, że żyłem w samolubnym przekonaniu, że rzetelnie relacjonowałem sprawę karną.(...) Jak dziś patrzę na tamte teksty, to mam jedną główną pretensję do siebie. Bardzo rzetelnie relacjonowałem punkt widzenia oskarżenia w tej sprawie. Natomiast punkt widzenia obrony jest taki urywany. Są momenty, kiedy zwracałem na to uwagę. A potem dalej nie było to kontynuowane - wyznał dziennikarz.
Marcin Rybak z "Gazety Wrocławskiej" wyjawił także, że rozmawiał ostatnio z mamą Tomasza Komendy. - To była krótka rozmowa. Pani Teresa powiedziała: "wybaczyć można, zapomnieć nie". Mnie się wydaje, że pan Tomasz nie chce mnie widzieć (...). Trudno sobie wyobrazić nawet, co przez lata czuł pan Tomasz. On uważa mnie za element tego systemu, który go skazał. Jakiekolwiek moje słowa i tłumaczenia nic nie dadzą - powiedział dziennikarz.