Tomasz Komenda od tygodnia jest już w domu wśród bliskich. To z ich pomocą będzie musiał wrócić do normalengo świata, bo przez 18 lat był zamknięty w więzieniu. Mężczyzna, mimo że mury więzienia opuścił w zeszłym tygodniu, to nadal jest oszołomiony: - Jeszcze to do mnie nie dociera. Wciąż jest we mnie adrenalina - wyznał w reportażu TVN. Rodzina bardzo go wspiera, ale i martwi się, jak Tomasz Komenda poradzi sobie w życiu. Jego brat Gerard wyznał: - Bardzo dużo się pozmieniało. To może sprawić mu duże problemy. Problem będzie też z tym, że Tomasz musi sam decydować o sobie. Może tego nie ogarnąć. Na pewno będzie potrzebna pomoc psychologów.
Bo to, co Komenda przeżył w więzieniu niejednego by złamało. On sam przyznał, że miał próby samobójcze. W reportażu mężczyzna mówił o warunkach panujących w więzieniu: - Ten kto nie przespał choćby dwóch nocy na pryczy nie zrozumie tego. Człowiek wstaje i jest cały poobijany. Brudno, robaki chodzą. Szok, no szok. Ale nie tylko warunki dawały mu w kości, ale przede wszystkim inni ludzie. Z ciążącym na nim wyrokiem Komenda nie miał lekko: - Byłem uznawany za pedofila i to nie tylko przez osadzonych. Także wychowawca, oddziałowi pluli w moją stronę. Musiałem się z tym godzić - opowiada. Przypomnijmy, że właśnie zdecydowano o wykreśleniu Tomasza Komendy z rejestru groźnych przestępców seksualnych, czyli gwałcicieli i pedofilów.
Zobacz: Życie po odsiadce. Czy Tomasz Komenda ma szanse na dobrą pracę [OPINIE EKSPERTÓW]