"Super Express": - Jesteś na Krymie. Jak oceniasz to, co się tam dzieje?
Tomasz Piechal: - Sytuacja w Symferopolu jest schizofreniczna i surrealistyczna. Z jednej strony mamy zalęknionych Tatarów krymskich, którzy czekają, co się będzie dalej działo, a z drugiej ucieszonych Rosjan czekających tylko, aż w ramach akcji wyzwolenia przyjdzie tam rosyjskie wojsko. Krym jest wielonarodowy, ale większość stanowią tu Rosjanie. Gdzieś pośrodku jest ogromna rzesza ludzi, którzy pragną jedynie spokoju. Życie wygląda dość normalnie, marszrutki może mają trochę zmienione trasy, bo centrum jest zamknięte dla samochodów. Tam są wojskowi, teraz wiadomo już, że to Rosjanie.
- Media donoszą, że ci żołnierze nie mają na mundurach żadnych dystynkcji narodowych. Jaki Rosja miała cel, żeby użyć wojska w ten sposób?
- Rosjanie zagrali bardzo sprytną kartą, bo Krym opanowali już kilka dni temu. Strategicznie Krym jest do zajęcia w ciągu piętnastu minut, wystarczy odciąć go od lądu i zająć szlaki komunikacyjne. Rosjanie to zrobili i teraz stawiają wszystkich przed faktem dokonanym. Zajęli ziemię, ale nie przyznali się, że to oni. Pytanie, czy Putin faktycznie zdecyduje się na interwencję zbrojną.
- Dostał na to zgodę od Rady Federacji.
- Jeśli się zdecyduje, to ci nieznani żołnierze po prostu doszyją sobie pagony, dwugłowego czarnego orła rosyjskiego i napis "Rossija". Nadal będą zajmować swoje pozycje, ale już oficjalnie jako siły zbrojne Rosji.
- Ukraińscy Rosjanie i rosyjskojęzyczni Ukraińcy wystosowali list otwarty do Władimira Putina, w którym piszą, że dziękują za wsparcie, ale nie potrzebują obrony swoich interesów, bo nie czują żadnego ucisku. Podpisało się pod nim ok. 100 tys. osób. Na Krymie jest inaczej? Wszyscy Rosjanie popierają działania Putina?
- Bardzo dobrze, że taki list powstał, ale taki list oczywiście nie powstrzyma Rosji. Wszyscy Rosjanie pewnie nie, ale siła propagandy jest na tyle mocna, że wielu wierzy w zasadność interwencji wojsk rosyjskich. Jest to wystarczająca siła, żeby wprowadzać zamieszanie na Ukrainie.