- Taka szara myszka - słychać było na sali sądowej, kiedy za kratami pojawiła się wyrodna matka. Nie przyznała się do winy. Nie chciała składać wyjaśnień. - Nie wiedziałam, że jestem w ciąży - opowiadała wcześniej śledczym o wydarzeniach poprzedzających feralną noc, kiedy doszło do rozwiązania i zabójstwa.
>>> ELBLĄG. Matka 4-letniego GABRYSIA z Morąga SKAZANA.25 lat dla dzieciobójczyni
Od kilku lat spotykała się z Konradem P. (30 l.), mieszkał z nią, jej matką i siostrą w małym domku w Tomaszówce pod Bełżycami. Kiedy na początku 2012 roku przestała miesiączkować, uznała, że to choroba. Gdy ludzie plotkowali, że jest w ciąży, wzruszała ramionami. - Ja w ciąży? Gdzież tam - mówiła na odczepne.
Feralnej nocy obudziła się i poszła na ganek, gdzie stało wiadro z nieczystościami, i tam urodziła dziecko. Skulone w kłębek maleństwo umierało w mękach, topiąc się w brudach. Matka, Grażyna W. (+ 53 l.), pomagała jej posprzątać krew. Konrad P. wezwał pogotowie. Dziewczyna trafiła do szpitala z podejrzeniem krwotoku, a stamtąd do aresztu śledczego. Jej matka była również oskarżona o zabójstwo. Nie doczekała procesu. Umarła 30 kwietnia. Miała guza mózgu.
Dziecko nazwali Jakub i pochowali na miejscowym cmentarzu. Tak jakby naprawdę nic się nie stało.