Gdyby nie TOPR, doszłoby do kolejnej tragedii, bo turyści utknęli w arcytrudnym terenie i o własnych siłach nie mogli wydostać się z pułapki.
Tomasz N (39 l.) z Łodzi i jego pięcioletnie dziecko zabłądzili w rejonie Wielkiej Buczynowej Turni. Mężczyzna zadzwonił po ratowników, a ci przylecieli śmigłowcem. Amatorów Tatr przewieziono do szpitala w Zakopanem, gdzie okazało się, że dziecko jest skrajnie wyczerpane.
Wczoraj mężczyznę przesłuchała policja. - Na szczęście w porę zareagował na zapadający zmierzch i chłód. Ale strach pomyśleć, co by było, gdyby TOPR nie znalazł ich przed nocą - ocenił asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik policji z Zakopanego.