Co mogło skłonić matkę do tak potwornej zbrodni? Co dotknęło ją w życiu tak bardzo, że postanowiła odejść, zabierając ze sobą to, co miała najcenniejszego? Według policyjnych ustaleń kobieta podejrzewała męża o niewierność...
Byli zamożni, wyglądali na szczęśliwych
Funkcjonariusze, którzy znaleźli zwłoki, długo jeszcze będą w szoku. - To zdarzenie ekstremalne - mówi prokurator Maciej Rybszlegier (39 l.), szef Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód.
- Nie ujawniamy szczegółów zdarzenia. Mogę tylko powiedzieć, że znaleziona kobieta była poszukiwana. Zaginięcie zgłosił jej mąż. Marlena Ł. razem ze swoim mężem Radosławem mieszkała w dużym mieszkaniu przy ulicy Bartkiewiczówny w Toruniu. Małżeństwo było zamożne. Dobrze im się wiodło. Wystarczy powiedzieć, że było ich stać na wynajęcie pani do sprzątania. Kiedy cztery lata temu na świat przyszło ich dziecko - Kacperek, wydawało się, że ich szczęściu nic nie może zagrozić.
Patrz też: Kozłów. Mąż morderca powiesił się bo dręczył go duch żony
Marlena zaginęła z dzieckiem we wtorek
- Uważaliśmy ich za idealną rodzinę. Nigdy byśmy nie pomyśleli, że coś takiego im się przydarzy - mówią sąsiedzi.
- Ta wiadomość spadła na nas jak grom z jasnego nieba. A jednak... Nie mogąc skontaktować się z żoną, nie wiedząc, co stało się z dzieckiem, Radosław Ł. poszedł na policję we wtorek około południa. Błagał o pomoc i szybkie rozpoczęcie poszukiwań. Spodziewał się najgorszego. Tego samego dnia kilka osób widziało czerwonego volkswagena beetle Marleny Ł. w lesie pod Toruniem. Stróże prawa natychmiast przystąpili do przeczesywania lasu.
Przekonała dziecko, że to zabawa w wieszanie?
To, co odkryli wczorajszego ranka, nie mieściło im się w głowie. Kobieta i jej dziecko byli martwi. Wisieli na gałęzi drzewa... Według naszych ustaleń dziecko nie walczyło z matką o życie. Nie zakładała mu ona pętli na siłę. Prawdopodobnie przekonała je, że to taka zabawa w wieszanie...