- 27 lat jestem w tym kościele. Ale taka historia zdarzyła mi się po raz pierwszy - opowiada ksiądz Józef, proboszcz parafii Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny w Toruniu. - W dodatku wszystko zdarzyło się w przeddzień moich imienin. Pomyślałem: to dziecko to prezent dla mnie - uśmiecha się duchowny. I dodaje, że nie osądza matki. Ważne, że chłopczyk żyje...
Maleństwo szybko trafiło na oddział intensywnej terapii szpitala dziecięcego w Toruniu. Na szczęście okazało się, że malec jest zdrowy.
- Jego stan jest dobry. Ma tylko niewielkie zmiany zapalne w płucach i musi dostawać antybiotyki. Wiadomo, że urodził się poza szpitalem. Trafił do nas już w pierwszej dobie swego życia. Zdecydowaliśmy, że na imię będzie miał Franciszek - mówi doktor Hanna Streich, ordynator oddziału, na którym znajduje się Franio.
Matki dziecka szuka policja.
- Nie po to, aby ją ukarać. Chcemy tylko sprawdzić, czy z nią jest wszystko w porządku, czy jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Zależy nam, by wyjaśnić tę sprawę - mówi aspirant Mariusz Sierzchuła z toruńskiej policji.
Franciszek jest dorodnym chłopcem. Mierzy 55 centymetrów, waży 3,4 kilograma. Przez pewien czas pozostanie w szpitalu na obserwacji. Potem trafi do placówki opiekuńczej, gdzie będzie czekał na adopcję.