Po Polsce jeźdżą już dwa Tuskobusy, jeden oryginalny z premierem i drugi, nazwany Tóskobusem z kibicami piłkarskimi.
Jak informuje radio TOK FM fani Legii przez cały wtorek przemierzali Warszawę, namawiali innych kibiców do udziału w wyborach i zniechęcali do głosowania na PO.
Partii rządzącej zarzucają, że zrobiła "bydło" z prawdziwych kibiców. Oskarżają Tuska o wprowadzenie m.in. zakazów stadionowych po awanturze w Bydgoszczy po finale Pucharu Polski.
Magda Smalcerz z Legii Warszawa w TOK FM tłumaczyła, że kibicom chodzi też o to, by przekonać Polaków, że nie są bandziorami. Spotkania z mieszkańcami stolicy i innych miast mają też pomóc w akcji zebraniu podpisów pod społecznym projektem ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych oraz o rozliczenie czterech lat rządów koalicji PO-PSL.
Tusk o TÓSKOBUSIE
Premier Tusk zdaje się nie przejmować objazdem Tóskobusu. - Nie ma problemu kibiców i ich wizerunku, jest problem bandytów. Umiem, jak mało kto, odróżnić kibica od bandyty. I mogę zapewnić: kibice w Polsce są bezpieczni i nie mają się co martwić o wizerunek. Bandyci i chuligani nie mają co liczyć na tolerancję - podsumował.
Jeszcze we wtorek wieczorem autokar z kibicami Legii dojedzie do Łodzi, tam przejmą go kibice ŁKS. W planach są jeszcze Poznań, Sosnowiec, Kielce, Białystok.