Zapracowani panowie posłowie nie mieli czasu, aby na swoje przedświąteczne spotkanko wybrać się gdzieś na miasto. Po długich i męczących głosowaniach obsiedli stół w sejmowej restauracji i do późnej nocy wznosili toasty, życząc sobie jak najlepiej. Spotkaniu przewodził rzecz jasna... sam nr 1 w partii - Grzegorz Napieralski (36 l.).
Przeczytaj koniecznie: Cezary Michalski: Ludowcy podstawili nogę Napieralskiemu
- Piliśmy za powodzenie przewodniczącego i lewicy w przyszłym roku. Było sympatycznie, no i po pracy - mówi bez ogródek poseł Sławomir Kopyciński (35 l.).
Jak nam zdradził, wieczorny "opłatek" z kolegami w Sejmie był jedną z niewielu imprez przedświątecznych, na których poseł był.
- Mam do kilkudziesięciu zaproszeń, ale z braku czasu i nadmiaru obowiązków nie mogę sobie pozwolić na bywanie. Szczególnie kiedy jestem w domu, w Kielcach. Dwójka dzieci, trzepanie dywanów, zakupy... Nie ma tak lekko - wzdycha poseł.